Było zimne grudniowe popołudnie 2014. Zima w tym roku dostarczyła 3 dni śniegu i nie zapowiadało się na poprawę. Dzieci nie dało się zabrać na sanki, do piaskownicy czy na spacer przy tak nijakiej pogodzie.
Spis treści
Lanzarote – wulkaniczna Wyspa Kanaryjska
Grudzień. Od dawna nie byliśmy na wakacjach i czuliśmy się z każdym dniem coraz bardziej wykończeni. Zdecydowanie potrzebowaliśmy odpoczynku. I wtedy właśnie w naszych głowach zrodził się pomysł zrobienia sobie słonecznych wakacji w samym środku ponurej polskiej zimy.
Za cel podróży wybraliśmy Lanzarote. Zobacz nasze wrażenia i opinie ;)
Przygotowania do wakacji
Ekipa do wyeksportowania: mama + tata + synek 3 lata + córeczka 1 roczek (czyli tak zwany INFANT).
Budżet: do 10.000 PLN za cały wyjazd.
Okres: 7 dni, luty 2015.
Na wakacjach z dziećmi jesteśmy w stanie wytrzymać maksymalnie 10 dni. Dwa tygodnie z małymi dziećmi to dla nas za długo – wiemy to już z własnego doświadczenia.
Cel: gdzieś, gdzie o tej porze roku jest ciepło, świeci słońce i nie jest wymagany paszport.
Dowód osobisty dla dziecka jest ważny przez 5 lat. Paszporty dla małych dzieci są praktycznie rzecz biorąc jednorazowe. Ważne niby przez rok, ale zwykle przed wjazdem do jakiegoś kraju wymagane jest, aby paszport był ważny jeszcze przez co najmniej 6 miesięcy! No to ile razy jesteście w stanie pojechać całą rodziną na wakacje w ciągu pierwszych 6 miesięcy od wydania paszportu? :)
Początkowo rozważaliśmy pięciogwiazdkowy hotel w Polsce – taki z parkiem wodnym, SPA i animacjami dla dzieci.
Tęsknota za słońcem była jednak większa niż strach przed wrzaskiem dzieciaków podczas prawie pięciogodzinnego lotu. Wiadomo, świeci słońce i człowiek czuje się zupełnie inaczej – pojawia się energia, pozytywne myślenie i naturalna witamina D. Pewnie dlatego Polacy są takimi maruderami, bo na obfitą ilość dni słonecznych w roku nie mają co liczyć.
Oprócz słońca nie mieliśmy dużych wymagań. Zależało nam na spacerach nad morzem i animacjach w hotelu.
Dlaczego Lanzarote?
Wybierając Wyspy Kanaryjskie zdecydowaliśmy się na najdalej na południe wysunięty obszar UE. Naszym celem była możliwie najwyższa temperatura i… udało się ją uzyskać na Lanzarote! Wreszcie mogliśmy zrzucić z siebie grube buty i puchowe kurtki, a Gabrychna mogła wychodzić na zewnątrz bez czapki.
Pogoda na Lanzarote
Temperatura powietrza na Lanzarote waha się od 14°C w zimie do 26°C w lecie. W hotelach nie ma ogrzewania w okresie zimowym.
Odczuwalna temperatura jest moim zdaniem ok. 5-15°C wyższa z uwagi na porywisty wiatr znad oceanu. Może to być zdradliwe – wystawiłem się do opalania na kilka godzin w ciągu wyprawy, a twarz po powrocie do Polski wyglądała jakbym spędził na leżaku cały tydzień.
Wilgotność powietrza praktycznie nie spadała poniżej 50%. Przyjechałem z problematycznym, nieodstępującym mnie na krok katarem. Po 2 dniach nie było już po nim śladu :)
W ciągu 1-2 z 7 dni pojawiły się chmury, ale tylko krótko kropiło bez potrzeby użycia parasola. Pełen obraz pogody w ciągu roku przedstawia tabela:
Hotel Barcelo Lanzarote Resort – nasza opinia
Na samym Lanzarote jest wiele hoteli. Bardzo nam się podobał jeden z nich, ale jak usłyszałem, że jest 60 km od lotniska, przed oczami stanął mi Mateusz i jego choroba lokomocyjna :)
Wybraliśmy zatem hotel Barcelo Lanzarote Resort – blisko lotniska, wysoki standard, mnóstwo atrakcji nie tylko dla dzieci i – jak się potem okazało – najlepszy hotel w jakim byłem (nie jest to wpis sponsorowany :) ). Nazwę łatwo zapamiętać, bo kojarzy się z Barceloną, a Wyspy Kanaryjskie należą do Hiszpanii :)
Hotel przyjazny dzieciom
Dzieci dostają na powitanie plecaczki z wakacyjnym wyposażeniem – kolorowanką, kredkami, malutkim ręczniczkiem i szczoteczką do zębów.
Dodatkowo w hotelu przez cały rok działa mini-club wyposażony w suchy basen z kulkami, zjeżdżalnie, małpi gaj, zabawki i przybory plastyczne.
A co najważniejsze w mini-clubie jest też brodzik z podgrzewaną wodą (głęboki na 35 cm), w którym maluchy mogą kąpać się przez cały rok. Woda o temperaturze prawie takiej samej jaką wlewamy im normalnie do kąpieli.
Oprócz animacji dla dzieci w hotelu był również plac zabaw, gdzie dzieciaki mogły szaleć w czasie gdy mini-club był zamknięty (przerwa obiadowa).
Animacje, mimo zimy, były w pełnym wymiarze. Można było pograć w mini-golfa, postrzelać z łuku, pograć w piłkę nożną, siatkówkę, bilard, tenis ziemny i stołowy czy bule. A pewnie i tak wszystkiego nie wymieniłem.
Dla nieco starszych dzieci też są odpowiednie baseny: 50 cm i 120 cm głębokości. Dla rodziców 170 cm. Woda w nich nie zachęcała jednak w lutym do kąpieli. Niby podgrzewana, niby amatorów pływania nie brakowało, ale jakoś zrezygnowałem po zamoczeniu nóg. Dzieciom z pewną ilością tłuszczyku to nie przeszkadzało :)
Rozrywek w ciągu dnia mieliśmy tyle, że nawet nie wybraliśmy się przez cały tydzień na wieczorne animacje. Dzieciaki miały po prostu tyle atrakcji i zajęć przez cały dzień, że kilka razy nie dotrzymały nawet do kolacji i same zasnęły.
A propos spania.
Przed wyjazdem dołączyliśmy do zamówienia prośbę o łóżeczko dla Gabrysi. Wiadomo jak to w hotelach bywa, dostaniemy łóżeczko jak będzie jakieś wolne na stanie. Żeby się swobodnie pomieścić, nie spać wszyscy na kupę w jednym pokoju z dostawką i żeby dzieciaki miały trochę wolnej przestrzeni, zamówiliśmy pokój rodzinny i generalnie do końca mieliśmy nadzieję, że dostaniemy to, co prosiliśmy.
I co? Niespodzianka!
W pokoju oprócz łóżeczka czekał na Gabrysię przewijak z wanienką.
Za ten przewijak i prezenty powitalne dla dzieci, dostali się na sam szczyt listy naszych ulubionych hoteli na rodzinny wyjazd. A na marginesie dodam, że nie bez znaczenia były tutaj podjazdy dla wózków, dzięki którym nie musieliśmy znosić Gaby i wózka (w sumie około 25 kg!) po schodach.
All inclusive
Co najbardziej podobało się mojej żonie, to bogata oferta all inclusive.
Normalnie all inclusive wygląda tak, że w określonych godzinach są na barze wystawione kanapki i ciastka, a napoje nalewa barman. Nie w Barcelo.
Tutaj obowiązuje samoobsługa. Alkohole, w tym również te zagraniczne różnego rodzaju, i to niekoniecznie najniższej jakości i ceny, są wystawione na barze i każdy nalewa sobie to, na co ma ochotę. Cola, Fanta, Sprite, soki, woda i piwo są dostępne bez przerwy i bez proszenia. Kawa i herbata również.
Przekąski w formie szwedzkiego bufetu. Pizza i frytki na wyciągnięcie ręki. Hamburgery i hot dogi do zrobienia według własnego uznania i smaku. Sałatki, ser i inne dodatki do nich wystawione obok czekają na głodnego wczasowicza, któremu nawet nie chce się zejść do restauracji na obiad.
Ale na fast foodzie bar się nie kończy. Na koniec tego wszystkiego stół zastawiony owocami – kiwi dla mamy, banany dla Gaby, jabłka dla Macia i najważniejsze: gruszki dla mnie!
Na zakończenie dodam, że to jeszcze nie koniec atrakcji, bo w restauracji na wszystkich małych amatorów pływających stworzeń czeka oczko wodne z rybami, fontanną i kaskadą wodną tryskającą prosto ze ściany!
Dzięki temu przez pierwsze 3 dni nie musieliśmy się spieszyć podczas posiłków – dzieciaki i tak nie chciały stamtąd wychodzić :)
Czy wyjazd się udał? Tak!
7 fantastycznych dni na Lanzarote zapamiętam pozytywnie do końca życia.
Już wiem dlaczego wiele osób tu wraca bez względu na porę roku.
PS. To pierwszy mój hotel, w którym na śniadanie podawany jest szampan.
Do tej pory widziałem to tylko na filmach, a tu proszę! Jest. I to oczywiście all inclusive ;)
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.