Od kilku miesięcy nieustannie dręczy mnie myśl, że zaniedbuję moje dzieci. Całymi dniami leżę w łóżku, powalona na łopatki wszechwładną siłą rozwijającego się we mnie Ktosia i nic nie mogę na to poradzić.
Stare powiedzenie, że „ciąża to nie choroba” zupełnie do mnie nie pasuje. Ja jestem chora. Bez leków przeciwwymiotnych nie mogę jeść, pić ani spokojnie leżeć. Ze strachem w oczach staję na wadze, żeby sprawdzić czy znowu nie straciłam kilograma albo dwóch z powodu odwodnienia. Nieustanne wymioty nie są jednak moim jedynym problemem, bo do nich dochodzą zawroty głowy, bóle brzucha i uporczywe migreny. Nie wspominam tu nawet o całkowitym braku kontroli nad astmą i przewlekłym zapaleniem zatok, bo to nie są problemy związane bezpośrednio z ciążą. Chociaż też nieźle dają mi się we znaki.
Cała moja uwaga i siły witalne skupione są na ciąży i złym samopoczuciu. Chociaż wcale tego nie chcę, nie mogę się zająć niczym innym. Poranne nudności, ciągle wymioty i zawroty głowy skutecznie odbierają mi siły już od prawie 3 miesięcy.
Zaniedbuję dom, męża i dzieci
To ostatnie boli mnie właśnie najbardziej, bo wiem, że żadna chwila z życia moich dzieci nie wróci. Pół roku ciąży, które ciągle jest jeszcze przede mną, to na ich osi życia niemalże wieczność. Wieczność bez mamy! Absolutnie nie umiem się z tym pogodzić.
Nie umiem powstrzymać płaczu
Łzy z bezsilności same cisną mi się do oczu. Radość z oczekiwania na narodziny dzidziusia jest w naszym przypadku nierozerwalnie związana z nauką radzenia sobie bez mamy i ciągłego powtarzania: „Nie mogę kochanie, źle się czuję”.
Nie mogę, chociaż bardzo bym chciała
Chciałabym pójść z dziećmi na spacer i porobić razem babki w piasku. Chciałabym wstać z łóżka i podać im zabawkę położoną wysoko na szafce, poczytać wieczorem bajkę. I chciałabym przytulać się do nich, a nie do tej cholernej miski, którą przewrotnie nazywam moją ciążową przyjaciółką.
Nigdy nie byłam nadopiekuńczą matką, która asystuje swojemu dziecku na każdym kroku. Zawsze cieszyłam się z samodzielności moich dzieci i kibicowałam im kiedy zdobywali kolejne umiejętności. Byłam szczęśliwa, że mogę przygotować im potrzebne rzeczy – wyprawkę do przedszkola czy strój na pierwsze z życiu przedstawienie.
Teraz nie mam siły uczestniczyć w ich codziennym życiu. Nie mogę ugotować im obiadu, podać wody do picia czy wytrzeć ich ręcznikiem po kąpieli. Nie mam rano siły zerwać się z łóżka, by dopilnować porannego siku. Zamiast tego zrywam się na poranne wymioty rozpoczynające kolejny dzień albo leżę ledwo żywa i odliczam dni do końca ciąży.
Gdyby nie moja mama, to moimi dziećmi pewnie zainteresowałyby się opieka społeczna. Mimo najszczerszych chęci zapanowania nad domem mój mąż-Superman nie dałby sobie rady sam, bo musi pracować. Na prasowanie, pranie, gotowanie, zmywanie, sprzątanie i opiekę nad chorą żoną i dwójką dzieci nie starczyłoby mu ani czasu ani siły. Nie ta wprawa w prowadzeniu domu i nie ta organizacja dnia.
Tak bardzo chciałabym wstać, zrobić zakupy, ugotować ulubiony obiad moich dzieci i posprzątać ich zabawki.
Wczoraj uzbierałam dość siły, aby po wizycie u lekarza wysiąść z auta i razem z mężem odebrać Gabrysię z przedszkola. Wybiegła z sali z uśmiechem na twarzy i wyciągając do mnie rączki zawołała:
– Mamusiu, nie masz już dzidziusia w brzuszku?!
Bardzo mi z tym źle. Nie taką matką chciałam być.
Oto więcej historii Z pamiętnika brzuchatki:
Ciąża? Nie, dziękuję! – subiektywna lista dolegliwości, których można spodziewać się w ciąży
Przesądy w ciąży – nie daj się zaskoczyć!
Radośnie rosnę w obwodzie – drugi trymestr ciąży i czego się po nim spodziewać
Trzeci trymestr ciąży – bezsenne noce, płaczliwość i inne opisane przypadki z życia brzuchatki.
Strach przed porodem – czy kolejny poród oznacza mniejszy strach?
Na takie rzeczy nie masz wpływu i nie znaczy to, że jesteś złą matką. Życzę, żeby jak najszybciej było lepiej!
Spisałaś to co ja miałam w głowie będąc w ciąży z drugą córką. Moja starsza miała wtedy 13 miesięcy. A ja nadal mam to w głowie, świadomość że te 8 miesięcy jej życia już nie wróci. Wiem, że to pamiętam tylko ja. Po porodzie mimo zmęczenia, niewyspania jak tylko mąż wracał z pracy przejmował opiekę nad młodszą a ja byłam tylko dla niej – spacery, zabawy, noszenie, przytulanie. Życzę by każdego dnia było coraz lepiej. Trzymam kciuki za to z całego serca!
Kochana, bardzo Ci współczuję. Tak wspaniały okres w życiu jakim jest ciąża najwyraźniej Ci nie sprzyja. Bardzo Ci współczuję i trzymam mocno kciuki aby pewnego dnia wszystko przeszło, wszelkie dolegliwości ustały.
Moja droga poniekąd wiem co czujesz
… miałam podobne wyrzuty sumienia w stosunku do Oliwiera pod koniec ciąży i zaraz po porodzie. Przyznam szczerze, że gdyby nie wsparcie męża i mamy to chyba wylądowałabym z tym w wariatkowie! Serio, nic a nic nie przesadzam! Wiem jak boli, kiedy dziecko patrzyvna Ciebie z nadzieją swoimi pięknymi oczami, a Ty po raz kolejny musisz odmówić i je rozczarować… Czułam podobnie, że cholernie zawodzę w tym wszystkim!
Życzę Ci dużo zdrówka i tyle samo siły i odwagi!
Pozdrawiam;*
ladymamma.pl
Nie możesz się obwiniać. Dzieci nie są przecież zaniedbane, a Ty nie leniuchujesz z własnej woli! Najważniejsze, ze maleństwo zdrowo się rozwija, a Tobie ma kto pomóc. Trzymam kciuki żeby jak najszybciej wszystko wróciło do normy.
Dzięki za wsparcie. Ciężko jest tak długo leniuchować i równocześnie nie mieć siły na nic innego, nawet na czytanie ;(
oszalałaś babo??? jaką złą matką? to, że sytuacja jest jaka jest, nie masz wpływu na to!!!! nie zaniedbujesz dzieci świadomie! w ogóle ich nie zaniedbujesz!jesteś z nimi, mogą przyjść pogadać i się przytulić :) a że obiadu im nie ugotujesz, prania nie zrobisz….olać to! masz na kogo liczyć i super!
Aniu, bardzo CI współczuję, ale absolutnie nie możesz się obwiniać. Jesteś najwspanialszą mamą i nic tego nie zmieni. To trudny czas dla Was, ale to minie. Trzymam wielkie kciuki żeby te mdłości odpuściły wcześniej niż przed końcówką.
Mimo złych doświadczeń mam nadzieję, że tym razem odpuszczą wcześniej ;)
Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie lepiej :) Trzymaj się ;)
Doskonale Cię rozumiem, choć ja akurat tak się czuję po operacji. Po pierwsze musiałam iść do szpitala na 5 dni, a jak wróciłam, to byłam nie do życia. I cały czas teraz muszę uważać, nie mogę nic ciężkiego nosić, więc jak moja 2-latka przewróci się, nawet nie wezmę jej na ręce :( Pocieszam się, że to tylko czasowe – i Ty też musisz to przeczekać. Życzę dużo zdrowia i cierpliwości!
Pamiętam jak kilka dni po operacji zostałam sama na prawie cały weekend z niespełna roczną Gabrysią. Było ciężko :( Wracaj szybko do zdrowia!
Nie możesz się aż tak bardzo obwiniać- jesteś w ciąży, a to zobowiązuje. Rozumiem, że dziećmi się trzeba zająć, ale jeśli ktoś może Cię odciążyć i Ci pomóc, to bardzo dobrze. Ja w drugiej ciąży bardzo źle się czułam, więc wiem jak to jest cierpieć w brzemiennym stanie. Zdrowie jest najważniejsze, zwłaszcza ciężarna powinna na siebie uważać. Dbaj o siebie i nie daj się zjeść wyrzutom sumienia. Nie zajmujesz się dziećmi, bo nie chcesz, tylko nie dajesz rady, a to jest różnica i to dosyć spora. Pozdrawiam i przesyłam ciepłe myśli!
Dzięki za wsparcie!