Rodzice często powtarzają swoim dzieciom, że jedzenie nie służy do zabawy. Mają w tym wiele racji, gdyż granica pomiędzy marnowaniem żywności a zabawą nią jest naprawdę cienka. Jak nauczyć dziecka szacunku do jedzenia i równoczesnego czerpania przyjemności z przygotowywania posiłków?
W naszym domu kontrolowana zabawa jedzeniem jest dozwolona z kilku powodów. Po pierwsze jedzenie jest łatwo dostępne i nie zajmuje miejsca na półce z zabawkami. Po drugie, jako najbardziej ekologiczna zabawka świata znika z powierzchni stołu w błyskawicznym tempie zapychając dziecięce brzuszki. Marnowanie jedzenia to ostatnia rzecz jakiej chciałabym nauczyć moje dzieci, a więc bawimy się jedynie takim jedzeniem, które po zabawie będziemy mogli zjeść. Bawimy się więc głównie tym, co jest sypkie, suche albo służy do jedzenia w kawałkach – jak na przykład winogrona, śliwki czy chleb.
Galaretkowe puzzle, kanapkowe wycinanki i owocowe obrazki, które pokazywałam już kiedyś na blogu, rozwijają kreatywność oraz ćwiczą sprawność manualną. Przede wszystkim zaś przyuczają dzieci do samodzielnego przygotowywania posiłków, w szczególności kanapek i owocowych deserów.
Spis treści
Nauka samodzielności
Jeśli zdecydujecie się na pójście o krok dalej, czyli rozpoczęcie prawdziwej nauki gotowania, to będzie mieli okazję pokazać dziecku, że czas spędzony w kuchni może być świetną zabawą. Wystarczy przecież zadbać o odpowiednie warunki do zabawy, czyste ręce i nic nie stoi na przeszkodzie, by dzieci bawiąc się pomagały w kuchni.
Rodzinne gotowanie sprzyja budowaniu więzi i poczucia bliskości. Uczy współpracy w zespole i wzajemnej pomocy, które poza środowiskiem pracy przydają się również w domu. Niestety często o tym zapominamy przypisując hasła typu „praca zespołowa”, „umiejętność zarządzania” czy „soft skills” do świata wielkich korporacji, a tymczasem to właśnie w domu mamy trening z zarządzania projektem o kryptonimie „Rodzina”.
Zabawa jedzeniem uczy kreatywności
Owoce, chleb i dodatki do kanapek traktowane jako akcesoria do zabawy pokazują dziecku, że nie potrzebne są specjalne gadżety. Bez zabawek również można się świetnie bawić. Warto zachęcić dziecko do odnajdywania w otoczeniu ukrytych zabawek, które na pierwszy rzut oka nie stanowią żadnej atrakcji. Naturalne pokłady kreatywności drzemiące w dziecku warto od czasu do czasu pobudzić robiąc coś nieprzewidywalnego. Na przykład winogronowego potwora. Inny pomysł to ugotowanie długaśnego spaghetti, a potem układanie na stole wielkich makaronowe kółka.
A propos, czy wiecie, że wciąganie makaronu jest bardzo dobrym ćwiczeniem mięśni twarzy? ;)
Zasady są do łamania, ale z głową!
Łamanie zasad panujących przy stole i zwyczajów kulinarnych może sprawiać przyjemność i dzieciom i rodzicom, ale pod jednym warunkiem. Obie strony muszą być na to gotowe.
Rodzice powinni wyznaczyć odpowiedni czas i miejsce, a dzieci powinny wiedzieć, że dzisiaj na obiad będzie coś wyjątkowego. Wiele razy zdarzyło mi się, że nasze eksperymenty kulinarne kończyły się totalną klapą i awanturą. Mati wybrzydzał, a ja, urobiona po pachy w kuchni, traciłam do niego cierpliwość. Teraz już wiem, że wspólne gotowanie to dobry sposób na przemycenie nowości, ale trzeba się do tego odpowiednio przygotować.
Zakupowe szaleństwa
Dobry pomysłem na przemycenie nowości i zaciekawienie dzieci kulinariami mogą być wspólne kreatywne zakupy. Jakiś czas temu wybraliśmy się z Matim na wspólne zakupy do Lidla. Akurat trwał tydzień francuski, więc zaszaleliśmy i wrzuciliśmy do wózka ślimaki, krem kasztanowy i kozi ser.
Jak już kiedyś wspominałam, mleko w naszym domu pochodzi prosto od krowy – takiej wiejskiej, prawdziwej Mućki. Wytłumaczyłam więc Matiemu na czym polega różnica między serkiem z mleka krowiego, a tym z mleka koziego. Ależ się zdziwiłam gdy mój Matek-niejadek zamienił swój ulubiony serek do smarowania na twarożek z koziego mleka. Zanim się obejrzałam połowa chleba zniknęła, a mój syn wyjadał twarożek palcem prosto z opakowania!
Niewiarygodne, a jednak prawdziwe. Jestem pewna, że gdybym mu nic nie powiedziała tylko po kryjomu podłożyła mu kanapkę z takim serkiem, to pluciu i wybrzydzaniu nie byłoby końca. Grunt to dobre przygotowanie ;)
Te i inne nowości na naszym stole możesz zobaczyć na naszym instagramowym profilu.
Jeśli nie masz swojego konta w tym serwisie, to zjedź na sam dół strony, gdzie czeka na Ciebie podgląd naszych zdjęć dodawanych na Instagram ;)
Spodobał Ci się ten artykuł? Zobacz nasze zabawy jedzeniem:
A jak Twoje dziecko podchodzi do kulinarnych nowości?
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.