Nowe cyfrowe dzieciństwo. Jak wychowywać dzieci, by radziły sobie w usieciowionym świecie?

nowe-cyfrowe-dziecinstwo-shapiro-opinie

Kiedy czytam tytuł książki Jordana Shapiro — Nowe cyfrowe dzieciństwo. Jak wychowywać dzieci, by radziły sobie w usieciowionym świecie — w mojej głowie pojawia się myśl, że moje dzieci mają jakieś nowe, nieznane dzieciństwo. Zupełnie inne niż „nasze”, a na dodatek już od małego muszą sobie radzić. Radzić jak nieumiejący pływać kilkulatek wrzucony na głęboką wodę. Tylko, że zupełnie nie o tym jest ta książka!

Polski tytuł jest kompletnie nietrafiony z powodu użycia słowa „radzić sobie”, które kojarzy się z problemami. Treść książki znacznie lepiej oddaje jej oryginalny, angielski tytuł: The New Childhood: Raising Kids to Thrive in a Connected World (dosłownie: Nowe dzieciństwo: wychowywanie dzieci do rozwoju w połączonym świecie). Brzmi pozytywniej, prawda? 

Książka Nowe cyfrowe dzieciństwo jest o dzieciństwie nowego pokolenia i o tym, co my rodzice, możemy zrobić, żeby nasze dzieci rozkwitały i nie zagubiły się w świecie nieograniczonych możliwości Internetu. O przygotowaniu do samodzielności, a nie o ochronie przed zagrożeniami, nad którymi nie mamy kontroli.

Czy w ogóle warto słuchać Jordana Shapiro?

Kim jest Jordan Shapiro?

Jordan Shapiro zajmuje się zawodowo nowymi technologiami w edukacji. Bada wpływ nowych technologii na dzieci. Doradza w tworzeniu nowoczesnych programów szkolnych. Współpracował przy tworzeniu programu szkoleniowego Amerykańskich Sił Powietrznych. Jest ekspertem Światowego Forum Ekonomicznego.

Przez 5 lat prowadził kolumnę Forbes’a poświęconą globalnej edukacji, uczeniu z wykorzystaniem gier i życiu rodzinnemu w globalnym, cyfrowym świecie. Jego artykuły były czytane przez miliony ludzi na całym świecie.

Ma wyjątkową zdolność opowiadania o współczesnym świecie w sposób łączący psychologię, filozofię, historię i ekonomię, przez co zaskakuje odbiorcę i zmusza do myślenia. Jego teksty nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Tak samo jak ta książka. 

Jak wychowywać dzieci, żeby dobrze się czuły w nowoczesnym, cyfrowym świecie?

Żeby podołać zadaniu nauczenia dzieci korzystania z nowych technologii, warto najpierw samemu wyzbyć się strachu i niechęci do cyfrowych narzędzi (technofobii).

Jordan Shapiro obchodzi się z czytelnikami dość brutalnie.

Udowadnia krok po kroku, że wszystkie nasze, tak zwane tradycyjne wartości, są jedynie efektem zmian technologiczno-ekonomicznych sprzed 100-150 lat. Tak śmiała teza budzi zrozumiały sprzeciw osób, dla których ważna jest rodzina. Wstrząsa tym, co uważamy za nienaruszalne fundamenty rodzinnych wartości.

Jordan Shapiro ma w tym jednak swój cel. Chce pokazać, skąd się bierze technofobia oraz że nie jesteśmy jednym pokoleniem rodziców, którzy się z nią mierzą.

Skąd się bierze lęk przed nowymi technologiami?

Żebyśmy mogli zrozumieć, skąd się bierze w nas strach przed nowymi technologiami, Jordan Shapiro zbiera nas na wycieczkę do Starożytności.

Już na samym początku książki możemy przeczytać, że Platon też byłby graczem. Skąd autor wysnuł ten wniosek? Stąd, że nauki Sokratesa spisał jego uczeń — Platon. Sokrates był przeciwny nowinkom, co w tamtych czasach oznaczało, że był… pismofobem!

Pismo, które dla nas jest kluczem do mądrości, nauki, kariery i szeroko pojętego sukcesu, budziło lęk greckich filozofów. Niesamowite, prawda?

Odkrycie źródła negatywnych emocji, jakie wywołuje w nas widok kilkulatka z tabletem w ręku, jest kluczowe dla przyszłości naszych dzieci. Co więcej, nie jesteśmy z tymi uczuciami sami. Przed nami inni rodzice bali się, co przyniesie ówczesny postęp technologiczny – wynalezienie pisma, druku, prądu, radia czy telewizji.

Teleranek i Ulica Sezamkowa też szkodziły?

Co by się stało, gdyby nasi rodzice tak bardzo baliby się nowych technologii, że zabranialiby nam oglądać w weekendowe poranki Teleranka albo kultowego 5-10-15?

Nie mielibyśmy teraz czego wspominać. Ale czy byłyby jakieś ważniejsze konsekwencje? Pewnie bylibyśmy przekonani, że telewizyjne programy dla dzieci szkodzą i nie są niczym wartym uwagi. Zabranialibyśmy im oglądać bajki po angielsku, nie chodzilibyśmy razem do kina. To mogłoby ograniczyć ich rozwój.

Nowe media to nowe formy przekazu. Te tak bardzo wnikają do świadomości pokoleń, że stają się częścią ich samych.

Z jednej strony więc tęsknota za naszym własnym dzieciństwem i wspomnianymi programami edukacyjnymi dla dzieci (Ulica Sezamkowa!) jest często przyczyną rodzicielskiej fobii wobec YouTube, gier i aplikacji dla dzieci.

Z drugiej strony uważamy to, co znamy, za bezpieczne i dobre dla naszych dzieci. Tymczasem nowe media to nowe możliwości edukacji i treningu umiejętności społecznych dla naszych dzieci. 

Potrzeba kontroli otoczenia 

Lubimy kontrolować świat dookoła. Trudno jest kontrolować coś, czego nie znamy i jest dla nas „nowością”. Strach przed nieznanym jest czymś naturalnym. Może jednak warto się czasem przełamać?

Zamknięcie się na nowinki prowadzi często do zamknięcia się na rozwój. Pół biedy, jeśli robimy to sobie sami, ale co jeśli rozwój ograniczamy dzieciom? Jak sobie poradzą w świecie, od którego zostali odcięci?

Rodzice często ograniczają dzieci przed elektroniką w obawie, że dziecko stanie się „wyalienowane” od społeczeństwa. Czy aby na pewno jest to uzasadnione?

Samotność w cyfrowym świecie nie istnieje

Nowe cyfrowe dzieciństwo to zaskakująca książka. Pokazuje nam świat naszych dzieci i nas samych, jako nieskończoną sieć połączeń, do której możemy sięgnąć za każdym razem, gdy tego potrzebujemy. Przedstawia świat gier i Internetu, jako nową piaskownicę, salę zabaw, w której dzieci mogą rozwijać swoje przyjaźnie niemalże na równi z życiem w realu.

nowe-cyfrowe-dziecinstwo-recenzja-ksiazki

Jordan Shapiro uzmysławia, że dzieci za pomocą komunikatorów nawiązują łączność i relacje z innymi ludźmi. Tworzą swój świat tak samo, jak my tworzyliśmy go na podwórku przed domem. Tyle że nic ich w tym nie ogranicza – ani pogoda, ani odległość, ani nawet strefa czasowa.

Gdzie jest granica między światem realnym a wirtualnym?

Dla dzieci nie ma podziału na świat realny i wirtualny

Pokolenie rodziców spędzało dzieciństwo na zabawach z rówieśnikami, imprezach i rozmowach telefonicznych. Niewiele różni się to od sposobu spędzania czasu naszych dzieci. One też bawią się, budują swój świat, ale ich zamki nie są w piasku tylko z pikseli w Minecrafcie. Rozmawiają za pomocą telefonu z kamerą albo komputera, a nie telefonu podpiętego na kablu do dziury w ścianie.

Świat realny i wirtualny są dla naszych dzieci jednością.

Dzieci nie mają problemu z przełączeniem się pomiędzy tym, co się dzieje wokół nich fizycznie, a tym, co się dzieje w świecie relacji, które budują za pomocą cyfrowych narzędzi. Krzywdzimy je, mówiąc lekceważąco, że żyją w wirtualnym świecie, bo przecież ich emocje, relacje i więzi są jak najbardziej prawdziwe!

Zamiast tego powinniśmy wspierać dzieci w ich „podwójnym życiu”. To ich rzeczywistość i warto to uszanować, posłuchać jak opowiadają o swojej nowej cyfrowej budowli. Zrozumienie i wzajemny szacunek są fundamentem dobrych relacji. Lekceważenie i brak zainteresowania sprawami ważnymi dla dziecka są fundamentem muru dzielącego pokolenia. 

Jak daleko możemy się posunąć w dawaniu swobody?

Zagrożenie czai się tam, gdzie nie widzimy

Choć Jordan Shapiro wiele razy podważał obawy technofobów, to nie zapomniał o zagrożeniach związanych z nowymi technologiami. Wielokrotnie przestrzegał, że największym zagrożeniem dla dzieci jest wejście do tego usieciowionego świata bez rodzica w roli przewodnika.

Rodzice powinni wprowadzać dzieci w cyfrowy świat.

Nie izolować. Nie przeszkadzać. Nie straszyć.

Tak samo, jak uczymy dzieci bezpiecznego i kulturalnego posługiwania się sztućcami, przechodzenia przez ulicę czy zasad robienia zakupów w sklepie, tak samo powinniśmy wprowadzać je do świata cyfrowego.

Internet i „realny” świat są jednym i tak już zostanie. Niezależnie od naszego zdania na ten temat. Rolą rodziców jest natomiast przygotować dzieci do życia w usieciowionym świecie. Aby to zrobić, muszą wypracować nowe, pasujące zwyczaje i tradycje. Dotyczy to każdego obszaru życia – rodziny, szkoły i społeczeństwa.

Czy cyfrowe media i urządzenia szkodzą dzieciom?

Nowe cyfrowe dzieciństwo to książka w dużej mierze o tym, że to, co uważamy za wartościowe, właściwe i bezpieczne dla naszych dzieci, jeszcze niedawno budziło obawy. Autor obala wyniki badań naukowych dotyczących wpływu cyfrowych mediów na dzieci. Uważa, że jak dotąd (książka z 2018 roku) nikomu nie udało się udowodnić ich szkodliwości.

Biorąc pod uwagę dorobek i autorytet Shapiro myślę, że możemy przyjąć jego logiczne argumenty dotyczące zanurzania się dzieci w cyfrowym świecie. Powinniśmy więc odpuścić nasze obawy wobec nowych technologii i zamiast tego zaprosić je do swojego domu oraz dzieciństwa naszych dzieci.

Od siebie dodałabym, że Internet jest po prostu narzędziem takim jak każde inne, np. młotek. Młotkiem można coś zbudować albo zrobić komuś krzywdę. Tak samo z Internetem.

W książce Nowe cyfrowe dzieciństwo znajdziesz dużo wartościowych informacji.

Dla kogo Nowe cyfrowe dzieciństwo?

To interesująca lektura dla tych, którzy lubią podważać porządek świata, jaki znamy ze szkoły. A także dla rodziców zaangażowanych w wychowanie swoich dzieci, którzy nie boją się trudnych i grubych poradników. 

 

Lubisz poradniki? Przeczytaj inne moje recenzje:

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.