„Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny” to jeden z najczęściej polecanych polskich poradników dla rodziców. Wiele obiecujący tytuł sugeruje, że książka da nam narzędzia do obsługi dziecka, którymi posługują się nowocześni, kochający rodzice. Czy tak właśnie jest? Tego dowiecie się z tej recenzji.
Czytając „Skrzynkę z narzędziami dla współczesnej rodziny” nie doznałam olśnienia, nie wywróciła ona też mojego życia do góry nogami. Mimo to uważam jednak, że warto ją polecić innym rodzicom. I to z kilku powodów.
Przede wszystkim powinni przeczytać ją ci, którzy chcą się szybko dowiedzieć co w świecie współczesnego podejścia do wychowania dzieci piszczy. „Dobra relacja…” jest podsumowaniem głównych założeń współczesnych poradników dla rodziców nastawionych na rodzicielstwo bliskości, porozumienie bez przemocy (kar, gróźb i szantażu emocjonalnego), Self-Reg i komunikację w duchu „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały…”.
Choć sama w sobie, nie zawiera nic odkrywczego, to pomoże nam zaoszczędzić czas potrzebny na zapoznanie się z pokaźnym stosem poradników, podjąć decyzję co do tego czy chcemy podążać tą ścieżką albo po prostu uporządkowanie w głowie pewnych rzeczy.
Chcę jednak zaznaczyć, że książka ta może zawieść osoby, które pokładają w niej wielkie nadzieje i oczekują, że dostaną w niej gotowy przepis na „grzeczne” dziecko.
O autorce
Małgorzata Musiał – pedagog, współzałożycielka stowarzyszenia Rodzina Inspiruje! w Toruniu, jedna z niewielu mentorek grup SAFE – programu wspomagającego budowanie bezpiecznej więzi rodzice-dziecko. Prowadzi warsztaty dla rodziców i zajęcia w Szkole dla Rodziców.
Prywatnie żona i mama trójki dzieci. Prowadzi bloga DobraRelacja.pl
Spis treści
Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny – skąd taki tytuł?
Książkę Małgorzaty Musiał przeczytałam od początku do końca raz, a potem jeszcze dwa razy dokładnie ją przewertowałam (nie liczę tutaj wertowania na potrzeby napisania tej recenzji). Mimo to trudno mi odepchnąć od siebie myśl, że tytuł ten nie pasuje do treści. Albo że pasuje jedynie w połowie.
Dobra relacja – klucz do sukcesu wychowawczego
Pierwszy człon tytułu: „Dobra relacja” to dość trafne podsumowanie tego, co autorka poradnika –Małgorzata Musiał – uważa za najważniejsze w rodzinie i procesie wychowania. Dobre relacje są tym, co decyduje o tym jak będzie wyglądało życie rodziny. O tym czy dziecko będzie przestrzegało zasad panujących w domu oraz o tym czy te zasady zostaną mu narzucone odgórnie, czy też zostaną ustalone wspólnie podczas pełnej szacunku i zrozumienia rozmowy.
„Dobra relacja” to także nazwa bloga prowadzonego przez autorkę. Nic więc dziwnego, że zdecydowała się na użycie tej nazwy w tytule.
Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny – chwyt marketingowy czy zestaw gotowych narzędzi?
Dobra relacja to trafiony tytuł, ale tak naprawdę to jego drugi człon jest tym, co czytelnicy zapamiętują w pierwszej kolejności. To „Skrzynkę z narzędziami dla współczesnej rodziny”, a nie „Dobrą relację”, polecają sobie rodzice. To po haśle „skrzynka” wyszukują tą książkę w wyszukiwarkach. Problem jednak w tym, że tytułowa „Skrzynka z narzędziami…” pojawia się w całej książce tylko we wprowadzeniu:
„Skrzynką z narzędziami, którą otwieram, jest model piramidy stworzony przeze mnie i moją przyjaciółkę, Asię Dardzińską, z którą prowadzę warsztaty dla rodziców.”.
Po tych słowach autorka szybko i zgrabnie przechodzi do piramidy, do której odnosi się później przez całą książkę.
Stąd właśnie rodzą się w mojej głowie przypuszczenia, że podtytuł „Skrzynka z narzędziami” jest jedynie ukłonem w stronę ojców albo… pustym chwytem marketingowym, który nie znajduje odniesienia w treści poradnika. A szkoda, bo to skrzynkę, a nie dobrą relację, polecają sobie rodzice. W końcu ja również jej w tej recenzji używam.
Brak odwołania do skrzynki z narzędziami, połączenia ich z proponowanymi krokami-stopniami piramidy, zdecydowanie rozczarowuje, choć przecież wcale tak nie musiało być. Można było rozwinąć temat skrzynki z narzędziami, wyjaśnić skąd to skojarzenie i stworzyć własny język, którym posługiwaliby się rodzice korzystający z tego poradnika.
Taki zabieg ułatwiłby zapamiętanie proponowanych zasad, które bez tego są najzwyczajniej w świecie chaotyczne.
Co zawiera Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny?
Wprowadzenie – nie-do-pominięcia!
Jeśli macie zwyczaj omijać wstępy, wprowadzenia i słowo od autora, to tutaj tego nie róbcie. Absolutnie! Niech Was nie zwiedzie brak numerka przy tytule rozdziału, który sugeruje, że jest on mało istotny.
Tym razem jest to naprawdę ważna część książki, bez której nie będzie się mogli połapać o co chodzi. Bez jego przeczytania będziecie się zastanawiać, gdzie pochowały się wszystkie narzędzia.
Piramida czyli „nie przejmujcie się kolejnością”
„Piramida bardzo trafnie ujmuje rozkład akcentów na poszczególnych obszarach. Najwięcej miejsca zajmują granice, a najmniej – konsekwencje”.
Co zdecydowało o rozmieszczeniu pozostałych elementów? Nie wiadomo.
Mogłabym zapytać autorkę, ale… to w końcu recenzja książki. Jeśli po przeczytaniu jej coś jest dla mnie niejasne, to zamiast dopytywać, powinnam napisać jak jest. Bez pytania co autorka miała na myśli.
„Piramida obejmuje pięć stopni, stosowanych kolejną bądź wymiennie, w zależności od danej sytuacji. (…) Są sytuacje, w których całkowicie naturalnie pojawia się piąty stopień i nasze rodzicielskie działania są zbędne. Są i takie, w których pokonujemy kolejne stopnie i nagle cofamy się do samego początku, by spróbować jeszcze raz. To bez większego znaczenia…”
Jak więc sama autorka radzi, nie powinniśmy się sugerować tą formą – proporcjami (co najniżej, to stosujemy najczęściej) ani kolejnością (zaczynamy od elementów na dole). Elementy piramidy można stosować w dowolnej kolejności.
Dlaczego więc M. Musiał nie użyła po prostu wypunktowania, które byłoby bardziej przejrzyste? Nie wiadomo. Zamiast się tym zajmować, przejdźmy więc do kolejnych rozdziałów.
1. Granice
- Granice to według poradnika nie są żadne zakazy i nakazy.
- Granice to coś, czego przekroczenie budzi nasz sprzeciw i wywołuje dyskomfort.
- Granic nie trzeba stawiać, one po prostu są. /Choć czasem ich sobie nie uświadamiamy i nie wiemy co się dzieje, kiedy coś budzi nasz sprzeciw albo złość. Podobnie jest z dzieckiem, którego granice zostały naruszone w jakiś, nieznany nam sposób. Odkrycie tych granic jest podstawą dobrej komunikacji i porozumienia.
To pierwsza publikacja, gdzie spotkałam się z takim bazującym na uczuciach, a nie definicjach, określeniem granic. Wyjaśnienie to trafia bardzo dobrze w sedno sprawy, ale mam obawy, że nie wszyscy mogą ją zrozumieć. Definicja ta jest bardzo rozmyta, bazuje na odczuciach i wzajemnym zrozumieniu, empatii. Chociaż trafia ona do mnie w 100%, to zastanawiam się jak przekazać ją komuś, komu brakuje empatii. Brakuje mi tutaj konkretu, nazwania granic za pomocą celnych słów, którymi autorka mogłaby dotrzeć do osób, które cechuje mniejszy stopień wrażliwości i samoświadomości.
Czy odwołanie zakazu wprowadza zamęt?
W rozdziale o granicach poruszony jest także wątek mówienia dzieciom NIE i wycofywania się z niego.
Czy rodzice powinni być zawsze jednomyślni? Czy rodzic może zmieniać zdanie, kiedy już powiedział nie? Czy zmiana decyzji przez rodzica to oznaka słabości i podważanie autorytetu?
NIE. Zmiana decyzji, podjętej bez zastanowienia, jest krokiem w kierunku dobrej relacji. Tak samo jak zgoda pod wpływem błagań dziecka, któremu bardzo na czymś zależy. To stanowisko jest całkowicie zgodne z moimi przekonaniami, choć wielu rodziców uważa je za przejaw słabości. Z tego powodu cieszę się, że problem ten został poruszony w książce.
2. Emocje jako informacje o potrzebach
Traktowanie emocji jako sygnałów o potrzebach to podejście, które jest znane rodzicom wychowujących swoje dzieci w duchu rodzicielstwa bliskości. Podążanie za emocjami dziecka, odnajdywanie prawdziwej przyczyny zachowania (którą jest zwykle jakaś niezaspokojona potrzeba) to niezawodna metoda odnalezienia przyczyny problemów, które jeszcze niedawno zrzucano na karb „złego wychowania” i nazywano „niegrzecznym zachowaniem”.
Jak wspierać dziecko, kiedy sami nie wiemy co robić?
W rozdziale o emocjach odnajdujemy też dość obszerny fragment na temat tego, jak powinniśmy wspierać dzieci w przeżywaniu emocji. Dobre podsumowanie współczesnego podejścia do dziecięcych emocji znajdą tutaj ci, którzy interesują się RB i self-regiem, ale też ci, którzy mają problemy z dziećmi i potrzebują wskazówek, gdzie szukać pomocy.
Rodzice, którzy czują frustrację i bezsilność w nawiązywaniu porozumienia z niepokornym dzieckiem często mają ogromne wątpliwości czy słusznie postępują. W jaki sposób może kierować dzieckiem rodzic, który czuje, że sytuacja po prostu go przerasta? Odpowiedź leży w pojmowaniu roli rodzica jako lidera:
„Lider jest kimś, kto uważa się za odpowiedzialnego za znajdowanie potencjału w ludziach i procesach. Nie kimś, kto ma gotowe rozwiązania w każdej sytuacji, nie kimś, kto wie i umie wszystko najlepiej, nie kimś, kto nie da się nigdy zaskoczyć – tylko kimś, kto potrafi odkryć potencjał w trudnościach.”
3. Współpraca – dostrzec dobre chęci tam, gdzie inni ich nie widzą
Według autorki „Skrzynki z narzędziami dla współczesnej rodziny”, kłamstwo jest formą współpracy dziecka z rodzicem. Choć brzmi szokująco, to tak naprawdę ta niby-rewolucyjna teoria obrazuje jedynie to, co mówi się rodzicom od lat – że dzieci kłamią, bo mają ku temu jakiś powód. Dla M. Musiał powodem może być chęć zachowania dobrej relacji, uniknięcie zdenerwowania rodzica. Uniknięcie kary też wpisuje się w tą koncepcję.
Ten rozdział powinien przeczytać każdy rodzic, który przyłapał swoje dziecko na kłamstwie i czuje, że jego zaufanie zostało mocno nadszarpnięte i nic już nigdy nie będzie takie samo.
4. Problemy i konflikty – wreszcie jakieś konkrety!
Po omówieniu podstaw dobrej relacji, jakimi są respektowane wzajemnie granice, emocje i obustronna chęć współpracy, autorka przechodzi do rozwiązywania problemów i konfliktów. „Skrzynka z narzędziami…” proponuje zastosowanie metody 5 kroków:
1. Nawiązanie kontaktu, nakreślenie sytuacji, konfliktu
2. Poznanie dziecięcych odczuć i potrzeb
3. Powiedzenie o swoich odczuciach i potrzebach
4. Zrobienie listy rozwiązań (burza mózgów, bez oceniania pomysłów)
5. Weryfikacja pomysłów
Jeśli czytaliście książkę „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały…”, braliście udział w Szkole dla rodziców albo po prostu czytaliście dowolną książkę na temat rozwiązywania konfliktów w pracy czy związku, to z pewnością spotkaliście się już z tą metodą. Jeśli czujecie rozczarowanie, a na usta ciśnie się Wam: „E tam, nic nowego…”, to pamiętajcie, że znajomość metody nie gwarantuje Wam tego, że umiecie ją zastosować w praktyce.
Poza tym… ostrzegałam Was przecież, że w tej książce nie ma nic rewolucyjnego ;)
5. Konsekwencje – najlepszy rozdział w książce!
Jeśli pamiętacie mój nie (taki znowu bardzo) dawny wpis o karach i konsekwencjach, to wiecie, że od dłuższego czasu bez powodzenia próbuję znaleźć prostą metodę odróżniania kar od konsekwencji. „Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny” mi w tym bardzo pomogła.
Według autorki konsekwencje i kary „przestają się od siebie różnic z chwilą, gdy poświęcamy potencjalnym konsekwencjom różnych sytuacji swoją uwagę. Gdy zaczynam myśleć, jaka konsekwencja powinna pojawić się, gdy dziecko zrobi to czy tamto, tak naprawdę właśnie obmyślam mu karę. Konsekwencje bowiem pojawiają się bez względu na to, czy myślę o nich, czy nie – mleko rozlewa się wtedy, gdy przewróci się wypełniona nim szklanka, a nie wtedy, gdy uważam, że powinno się rozlać.”
Wspomniane są tutaj jedynie skutki, które samoistnie wynikają z działania (konsekwencje naturalne). Konsekwencje logiczne (o których była mowa w „Upartych dzieciach”) są tutaj pominięte albo postrzegane jako kary, a nie jako konsekwencje pojawiające się jedynie z drobną pomocą rodzica (np. pobrudziłeś – sprzątasz i mama dopilnuje, aby tak było).
O wiele ważniejsze było dla mnie jednak to, że wreszcie trafiłam na jasną dla mnie wskazówkę jak odróżnić kary od konsekwencji.
Emocje jako konsekwencje – nieświadomy szantaż emocjonalny
Małgorzata Musiał zwraca uwagę na to, jak fatalnym pomysłem jest stosowanie metody na focha czyli: „jeśli nie zjesz zupy, którą ugotowałam, to będzie mi przykro”. Argumentuje to tym, że nikt nie jest odpowiedzialny za to, że nie umiesz sobie poradzić z odmową dziecka. Jeśli tak jest, to problem masz TY, a nie ono.
Dla podkreślenia krzywdy płynącej ze stosowania takiego szantażu, autorka ostrzega, że taką samą metodę mogą w przyszłości zastosować koledzy Twojego syna namawiając do spróbowania papierosów albo chłopak namawiający Twoją dorastającą córkę na seks. Aż mam ochotę bić jej głośne brawa za tak dobitne porównanie!
Któż z nas nie stosował nigdy takiej formy szantażu, usprawiedliwiając się tym, że przecież chcemy dobrze?
Problem w tym, że dla dziecka, które jest w ten sposób zmanipulowane nie są wcale ważne intencje rodzica. Liczy się to, że jeśli chce go zadowolić, robi to kosztem rezygnacji ze swoich zamiarów czy wbrew swoim upodobaniom. Tak wychowane dziecko w przyszłości zapewne będzie ulegało presji otoczenia i zrobi wszystko, żeby dostosować swoje zachowanie do oczekiwań rówieśników, szefa albo partnera. Podobnie zachowują się także dzieci, które są wrażliwe na emocje innych (czego sama doświadczyłam —> Dlaczego zmieniliśmy szkołę?).
Nikt nie jest odpowiedzialny za emocje drugiego człowieka i emocje te nigdy nie powinny stać się sposobem wywierania presji.
Z tym zdaniem zgadzam się w 80%. Zdecydowanie brakuje w nim przestrogi przed popadaniem w drugą skrajność, jaką jest ukrywanie swoich emocji. Nie możemy powiedzieć, że zachowanie drugiego człowieka nie ma wpływu na to, co czujemy. Możemy przecież kogoś zranić samym tylko słowem. Możemy go zranić odmawiając wspólnej zabawy, przez co ktoś inny poczuje się nieakceptowany przez grupę. Ukrywanie emocji może też prowadzić do nieporozumień i zerwania więzi. Kiedy więc jest mi przykro, że moje dziecko nie chce zjeść zupy, którą ugotowałam specjalnie dla niego, to mówię mu o tym. Mówię, że jest mi przykro, bo się starałam, ale skoro mu nie smakuje, to nie musi jej jeść. Bez wyrzutów. Bez nacisków na zmianę decyzji. Mówię szczerze, że jest mi przykro, bo się starałam, ale mi nie wyszło. Taka szczerość jest w zgodzie w wartościami, które wyznaję. Ukrywanie emocji nie leży zdecydowanie w mojej naturze.
Szkoda, że autorka nie poświęciła w poradniku ani jednego akapitu odróżnianiu szantażu emocjonalnego od wyrażania emocji choćby kilku zdań. Zdecydowanie mi tego zabrakło.
Co jeszcze znajdziemy w skrzynce?
- wyjaśnienie w jaki sposób kary niszczą dobrą relację z dzieckiem
- rodzeństwo – czyli jak prowadzić mediacje kiedy dzieci skaczą sobie do gardeł
- garść porad dla rodziców czyli jak przetrwać zwątpienie, gdy stosowane metody nie przynoszą natychmiastowego efektu
- kilka słów o motywacji zewnętrznej za pomocą nagród i pochwał
Nieumiejętne chwalenie dziecka może prowadzić do uzależnienia od zewnętrznych czynników motywacyjnych, takich jak nagrody i pochwały. W „Skrzynce z narzędziami…” znajdziecie wyjaśnienie dlaczego motywacja wewnętrzna jest ważniejsza i jak sprawić, by dziecko podejmowało starania niezależnie od rekacji otoczenia. Komuś, kto spotyka się z tym problemem po raz pierwszy, może się on wydawać sztucznie napompowaną błahostką. Warto mu jednak poświęcić trochę czasu i zastanowić się czy nasze pochwały są dobre i czy chwalimy to, co powinniśmy (starania, wysiłek, podjętą próbę rozwiązania trudnego zadania itp).
Nie jest to temat nowy, bo został poruszony niejednokrotnie w książkach dla rodziców. Jeśli chcecie zgłębić ten temat, to jako lekturę uzupełniającą mogę Wam polecić „Duński przepis na szczęście”.
Podsumowanie
Książka Małgorzaty Musiał „Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny” jest moim zdaniem niedopracowana pod względem prezentacji treści. Czytanie i zapamiętywanie kolejnych metod utrudnia numeracja rozdziałów, która nie jest związana z układem piramidy. Podobnie działa ułożenie polecanych metod w formie piramidy i brak nawiązania w książce do tytułowej skrzynki z narzędziami.
Ponadto w poradniku nie zamieszczono gotowej listy polecanych książek, do których w tekście odnosi się autorka. Tytuły cytowanych książek i ich autorzy są podani w tekście w formie przypisów, a brak indeksu literatury uzupełniającej na końcu publikacji sprawia, że czytelnik musi go sobie sporządzić sam albo kartkować książkę w ich poszukiwaniu.
Z drugiej strony poradnik zwięźle przedstawia najpopularniejsze aktualnie podejście do wychowania dzieci i rozwiązywania domowych konfliktów. „Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny” stanowi kompendium koncepcji wychowawczych, które są popularne wśród rodziców niemowląt, przedszkolaków i dzieci szkolnych. Książka zawiera sporo ciekawych, bazujących na jej doświadczeniu spostrzeżeń i przemyśleń autorki, które zdecydowanie przyćmiewają wspominane niedoróbki redakcyjne.
Dla kogo jest ta książka?
- Dla niedowiarków, którzy nie wierzą, że kara to jedyne słuszne i najlepsze narzędzie wychowawcze (i mają rację!).
- Dla idealistów, którzy chcą zbudować dobrą, silną relację z dzieckiem i szukają wskazówek jak to zrobić.
- Dla buntowników, którzy nie ugną się, gdy rodzina i przyjaciele będą mówili: „nie cackaj się z nim” albo „zasłużył na karę”
- Dla zabieganych i leniwych, którzy nie chcą czytać kilkunastu poradników i wolą żeby ktoś stworzył na ich podstawie spójną teorię, gotową do zastosowania w praktyce.
- Dla dociekliwych, którzy lubią zgłębiać temat i z radością sięgną po książki polecane im w przypisach.
- Dla mam, które kierują się sercem. Które chcą dotrzeć do sedna problemu, a nie poprzestać jedynie na stwierdzeniu, że dziecko wymyśla, wymusza i jest po prostu źle wychowane.
- Dla ojców, którzy chcą konkretnych porad, a zwrot „skrzynka z narzędziami” przemawia do nich o wiele bardziej niż „poradnik”.
Moja ocena książki to 9/10
Mimo wszystkich wymienionych wad, „Dobra relacja. Skrzynka z narzędziami dla współczesnej rodziny” jest jedynym z lepszych poradników, jakie wpadły mi w ręce. Czas poświęcony na jego przeczytanie nie był stracony. Mam wielką nadzieję, że książka doczeka się drugiego wydania, w którym treści będą przedstawione w lepszej, bardziej przemyślanej formie.
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.