Macierzyństwo otwiera oczy na wiele pozornie nieistotnych spraw takich jak brak podjazdu dla wózków, chronicznie zepsute windy i zbyt wąskie przejścia. Sprawia, że nagle zaczyna Ci przeszkadzać źle zaparkowane auto, bo niezachowanie stosownej odległości przez kierowcę zmusza Cię do wtargnięcia jezdnię, a tym samym narażenie siebie i maleństwa na niebezpieczeństwo. Problemy pojawiają się również podczas rodzinnego wypadu na zakupy do centrum handlowego.
Do niedawna byłam przekonana, że miejsca parkingowe pod galeriami handlowymi są nie przystosowane do moich marnych umiejętności. O ile z jednym dzieckiem jakoś daję sobie radę, to z dwójką nie potrafię zaparkować tak, aby wyjęcie ich z samochodu było możliwe bez kombinowania. Zwykle kończy się to wyciąganiem ich z fotelika na siłę i wyszarpywaniu z czeluści samochodu przez całą tylną kanapę, bo swobodne otwarcie drzwi z obydwu stron jest niemożliwe. Szukając lepszego rozwiązania postanowiłam poruszyć ten temat w rozmowach z innymi matkami. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że nie tylko ja mam ten problem. Mają go wszyscy rodzice. Ojcowie również.
Wymiana doświadczeń i wspólne poszukiwanie rozwiązania nie doprowadziło do żadnych konkretów. Większość miejsc parkingowych jest dla rodzin z dziećmi niedostępna z powodu odległości między sąsiadującymi samochodami. Co z tego, że zaparkuję w pierwszym lepszym miejscu skoro dzieci nie będą mogły wysiąść? Jakimś sposobem byłoby (czysto teoretycznie) wysadzenie dzieciarni przy wejściu i zaparkowanie auta na pierwszym wolnym miejscu. Pomysł ten nie doczeka się jednak nigdy realizacji, bo przecież nie wsiądę do samochodu, gdy moje dzieci bez opieki stoją na parkingu. Same, gotowe w każdej chwili wpaść pod nadjeżdżający samochód!
Spis treści
Miejsca parkingowe dla klientów z dziećmi
Na przeciw naszym problemom i potrzebom wyszły kilka lat temu niektóre centra handlowe, które wyznaczyły na parkingach specjalne miejsca dla rodzin z dziećmi. Niestety miejsc tych jest mało, a na dodatek są one często zajmowane przez duże „rodzinne” auta, które nie mają w środku nawet fotelików.
W takich przypadkach czuję zwykle oburzenie. Uważam, że tępienie kierowców zajmujących bezprawnie miejsca dla niepełnosprawnych powinno się przenieść również na tych, którzy parkują na miejscach dla rodzin. Problem jednak w tym, że podobno nie ma żadnych regulacji prawnych odnośnie tych miejsc, więc korzystać z nich może absolutnie każdy. Trzeba się do tego przyzwyczaić albo wlepiać takim kierowcom naklejkę z karnym łosiem za złe parkowanie.
Fanaberia czy realna potrzeba?
Potrzeba wyznaczenia miejsc parkingowych dla rodzin z dziećmi nie jest żadną wydumaną fanaberią. Standardowe miejsca parkingowe pod dużymi sklepami są niedorzecznie małe. Rozmiar ich był projektowany w czasach, gdy większość klientów przyjeżdżała do sklepu maluchem czy Seicentem. Zaparkowanie obok siebie zgodnie z wyznaczonymi liniami było wtedy łatwe, proste i przyjemne. Bez problemu dało się przejechać pomiędzy autami wypchanym po brzegi wózkiem zakupowym. Dzisiaj nawet szczupła osoba ma problemy z przejściem pomiędzy samochodami.
Na zakupy przyjeżdżamy o wiele większymi samochodami, ale białe linie wyznaczają nam tyle samo miejsca co 20 lat temu. Wysiadanie wymaga od nas zatem więcej sprytu i sprawności fizycznej. Utrudnione wysiadanie i wsiadanie dotyczy w dzisiejszych realiach już nie tylko niepełnosprawnych, ale i małych dzieci, kobiet w zaawansowanej ciąży, osób otyłych oraz starszych.
Dobry PR do złej gry
Krążąc po parkingu w poszukiwaniu idealnego miejsca czuję się źle. Jako matka dwójki małych dzieci czuję się dyskryminowana wtedy, gdy muszę szukać specjalnego miejsca przeznaczonego dla rodzin. Pierwszy zachwyt specjalnym traktowaniem minął już jakiś czas temu, a do głosu przyszedł zdrowy rozsądek.
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, bo w moim mniemaniu rodzina z dziećmi nie wymaga specjalnego traktowania. Tak samo jak starsi, kobiety w ciąży czy panowie z mocno rozwiniętym mięśniem piwnym. Patrząc na nasze społeczeństwo i szerokość samochodów jakimi się poruszamy skłaniam się ku przekonaniu, że szersze miejsca parkingowe powinny stać się standardem, a nie specjalnym udogodnieniem. Poza tym miejsc rodzinnych na parkingu jest bardzo mało, że takie otwarcie się galerii handlowych na rodziny stanowi jedynie chwyt marketingowy, a nie prawdziwe wyjście naprzeciw potrzebom klientów.
Mam nadzieję, że projektanci nowych centrów handlowych zastanowią się nad tym problemem i zamiast kierować się względami ekonomicznymi (im więcej tym lepiej) pomyślą wreszcie o wygodzie przyszłych klientów.
Tymczasem, znając problemy z jakimi borykają się rodzice oraz niefrasobliwość dzieci podczas wysiadania, staram się nie parkować obok aut ze znaczkiem „baby on board” albo gdy widzę w samochodzie obok fotelik. Wolę nie ryzykować, że ktoś obije mi drzwi.
Masz podobne problemy z parkowaniem w dużych centrach handlowych? Podziel się swoją opinią na ten temat w komentarzach.
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.