Sobotnie popołudnie. Po skończonych zakupach siedzimy w restauracji IKEA w pobliżu miejsca do zabawy. Chmara dzieciaków oblega interaktywny wybieg do zabawy, co jakiś czas podnosząc wzrok na rodzica z nabitym na widelec jedzeniem w ręku. Mój wzrok przyciąga energiczna brunetka nawołująca głośno swoje dzieci. Jedną ręką przytrzymuje niemowlę, a drugą gestykuluje, co przyciąga uwagę jeszcze bardziej niż jej nieudolne próby przekrzyczenia panującego hałasu.
Po kilku minutach brunetka z niemowlęciem okrąża nas kolejny raz, tym razem jednak zwracam baczniejszą uwagę na jej dziecko i nie mogę uwierzyć własnym oczom.Trącam pod stołem męża i pokazuję mu scenkę. Patrzy zdezorientowany, więc wyjaśniam o co mi chodzi.
– Widzisz? Ona karmi tego malucha na rękach i nikogo to nie oburza!
Istotnie, jestem chyba jedyną osobą, która zauważyła ten szczegół. Dwa metry od stolika zajmowanego przez karmiącą brunetkę jest kącik dla mam do karmienia. Ukryty w kącie, za bujną roślinnością i dyskretnym parawanem wygląda wspaniale, ale ma jedną wadę: z tamtego miejsca mama nie mogłaby obserwować pozostałej trójki swoich dzieci. Nic dziwnego, że się tam nie schowała. Patrzę na nią z podziwem.
Podziwiam ją za to, że od kilkunastu minut z dzieckiem przy piersi biega po całej restauracji niczym troskliwa kwoka zaganiająca swoje kurczęta w jedno miejsce.
Podziwiam to, że karmi dziecko publicznie w taki sposób, że nic nie widać. Pewnie ma doświadczenie z karmieniem w ekstremalnych warunkach, bo przy czwórce dzieci trudno o spokój podczas karmienia, więc robi to sprawnie i zupełnie naturalnie.
Mój mąż obojętnie wzrusza ramionami gdy mu to wszystko mówię, ale ja nie odpuszczam i choć słyszał to już wiele razy mówię:
– A pamiętasz, co Ty wyprawiałeś jak się Mati urodził? Jak biegałeś po domu zasłaniając okna?
Spis treści
Nie karm publicznie, bo ktoś Cię zobaczy!
Odkąd pamiętam widok kobiety karmiącej dziecko piersią była dla mnie czymś naturalnym i pięknym. Może nawet zjawiskowym, magnetycznym. Nie potrafiłam nigdy oderwać wzroku widoku, który jednoznacznie kojarzył mi się z miłością, troską i spokojem.
Było tak do czasu, gdy sama nie zostałam matką, a mój mąż – świeżo upieczony ojciec – kompletnie zwariował. Za każdym razem, gdy wyjmowałam spod bluzki pierś, żeby nakarmić głodne maleństwo, biegł do okna i zaciągał zasłony. Jakby tego było mało, mnie kazał w egipskich ciemnościach siedzieć… tyłem do okna!
– Co Ty wyprawiasz?! – wrzeszczałam na niego poirytowana. W odpowiedzi słyszałam jedynie, że nie chce żeby filmik z moim udziałem wylądował na youtubie… Pukałam się w czoło i z dzieckiem przy piersi szłam odsłonić okna. Nawet stając przy oknie, nie karmiłam przecież bezpośrednio przy szybie, bo w oknie wisiała firanka.
Po kilku awanturach i naradzie z przyjaciółką sięgnęłam wreszcie do internetu, bo gdzieś w odmętach świadomości miałam wspomnienie akcji dotyczącej karmienia piersią w miejscach publicznych (dworcowe poczekalnie, parkowe ławki, kawiarnie).
Ku mojemu zdumieniu okazało się, że kogoś tu nieźle porąbało! Modelki w samej bieliźnie na ogromniastych bilbordach porozstawianych w całym mieście, wyuzdane filmiki reklamujące ultracienkie prezerwatywy (po jednym takim puszczonym w trakcie filmu zemdliło mnie)… Nawet prymitywne teksty promujące środki na potencję są ok, a naturalny w świecie ssaków sposób karmienia potomstwa jest nie-do-zaakceptowania?!
Matki karmiące piersią poza domem są piętnowane, bo wystająca brodawka skierowana w kierunku dziecka wywołuje niesmak, obrzydzenie, a nawet pożądanie! W jakim my świecie żyjemy???
Karmię publicznie, ale dyskretnie
Kobieta karmiąca dziecko nie musi czuć się wykluczona z życia towarzyskiego. Nie musi karmić dziecka w toalecie podczas robienia zakupów w centrum handlowym. Nie musi się chować po krzakach w parku. Nie musi czuć się jak więzień we własnym domu, podczas gdy wszyscy goście siedzą przy stole.
No właśnie: goście. Czy odwiedzający młodą matkę i noworodka goście oczekują, że mama na czas odwiedzin zaszyje się z dzieckiem w łazience? Czy naprawdę nie wiedzą czego się spodziewać? Czy jeśli im to przeszkadza, to nie mogą podejść do okna i obejrzeć widoku, jaki gospodarze podziwiają każdego dnia?
Karmienie piersią nie wymaga rozbierania się całkowicie od pasa w górę. Jeśli ubranie nie pozwala na dyskretne wystawienie brodawki, to wystarczy przewiesić przez ramię pieluszkę, żeby się osłonić.
Komfort matki i dziecka podczas karmienia
Najważniejsze podczas karmienia piersią jest dobre samopoczucie. Mama i dziecko muszą czuć się w pełni komfortowo.
Dlaczego mamy karmiące piersią się zakrywają?
Dziecko potrzebuje spokoju
Rezolutny niemowlak może mieć problemy ze skupieniem się na jedzeniu, kiedy wokół niego dzieje się dużo różnych rzeczy. Dziecko nie może być rozpraszane głośną rozmową prowadzoną w pomieszczeniu, odgłosami dobiegającymi z drugiego pokoju czy zmianą otoczenia. Okrycie się delikatną chustą, pomoże ograniczyć ilość bodźców z zewnątrz bez wychodzenia z pomieszczenia.
Nie chcą pryskać mlekiem na wszystkie strony
Być może należysz do kobiet, z których piersi mleko wypływa spokojnym strumieniem. Wręcz kulturalnie. Nie każda kobieta ma jednak takie szczęście. Czasami mleko wypływa mocnym, gwałtownym strumieniem i w momencie, kiedy dziecko wypuści brodawkę z ust, może opryskać nim otoczenie. Nie wiem, jak Ty, ale ja nie chciałabym być pochlapana cudzym mlekiem. I nie chciałabym być tą, której mleko kogoś ochlapało.
Chcą ukryć się przed spojrzeniami innych
Kiedy ja sama karmiłam piersią, wstyd czy skrępowanie pojawiały się tylko w obecności kilku osób, które na obecność dziecka i wszystko, co związane z jego fizjologią, reagowały wręcz histerycznie. W takich sytuacjach wychodziłam, ale tylko wtedy gdy dziecku to odpowiadało. W końcu to moje dziecko było najważniejsze i to ono miało czuć się dobrze.
Nie chcą wprawiać w zażenowanie innych osób
Jeśli Tobie i Twojemu partnerowi nie przeszkadza to, że inni zobaczą, jak karmisz dziecko, to pamiętaj, że są jeszcze inne osoby, którym może to przeszkadzać. Po co narażać się na krzywe spojrzenia czy kąśliwe, a może nawet seksistowskie, uwagi obcych ludzi? Nawet, jeśli nikt nic nie powie, to może się poczuć zażenowany tym, że odsłaniasz swoją pierś.
Pamiętam, jak kiedyś idąc szlakiem w Dolinie Chochołowskiej, mijałam młodą kobietę z dwulatkiem na rękach. Malec marudził, podobnie jak nasze dzieci, więc już z daleka nie odrywałam od niej wzroku, posyłając jej znaczące spojrzenia matki solidaryzującej się w bólu. Gdy była ode mnie w odległości około dwóch metrów, zobaczyłam, że jej dekolt kończy się pod biustem, a kobieta niesie dziecko na rękach, równocześnie je karmiąc. Nie wiem, jak ona odebrała moje spojrzenia, ale ja orientując się w sytuacji, poczułam się… zmieszana.
Szanujmy mamy karmiące publicznie, ale niech i one szanują nas
Karmienie piersią w miejscach publicznych to niezwykle delikatny temat, wymagający delikatności i zrozumienia.
Trudno odmówić maleńkiemu dziecku prawa do jedzenia. Powinniśmy też wspierać młode mamy w karmieniu dzieci bez skrępowania również poza domem.
Z drugiej strony, mam jednak poczucie, że karmiąc piersią poza domem młode mamy powinny mieć na względzie także komfort innych, których taki widok może zaskoczyć czy zszkować. Naturalne karmienie dziecka powinno kojarzyć się z błogim obrazkiem młodej mamy karmiącej w spokoju swoje dzieciątko, a nie z wyskakującą niespodziewanie zza roku półnagą Madką z Bombelkiem uwieszonym przy cycu – mam nadzieję, że rozumiesz tą różnicę ;)
Przeczytaj inne posty dotyczące karmienia piersią:
- Stop terrorowi laktacyjnemu – dlaczego nie hejtujemy butelkowych mam.
- Zastój pokarmu i zapalenie piersi – skuteczne sposoby jak zapobiegać i radzić sobie, kiedy już się pojawią?
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.