Spis treści
Siła perswazji w wykonaniu 18 miesięcznego dziecka
Dialog jest najlepszym sposobem osiągania celów i doskonale wiedzą o tym dorośli. Przynajmniej niektórzy dorośli… Dzieci, które jeszcze nie mówią, ale wiedzą już doskonale czego chcą od innych, próbują to uzyskać na wszelkie dostępne sobie sposoby: krzykiem, płaczem i biciem.
Krzyk – sposób pierwszy
Nawet kilkumiesięczne niemowlęta wiedzą, że krzykiem można bardzo wiele osiągnąć. Zasada jest prosta: im więcej decybeli, tym metoda szybciej i skuteczniej działa. Krzyk będzie jeszcze bardziej skuteczny, gdy zostanie poparty wyprostowaną postawą i zaciskaniem pięści – emitowany wrzask stanie się wtedy bardziej donośny i przenikliwy dzięki sprawnemu działaniu przepony.
Zastygnięcie w dramatycznej pozie również doskonale sprzyja osiąganiu upragnionego celu.
Płacz – zamiennik krzyku
Smutna buzia, łezki w oczach i na policzkach, a do tego lekko spuszczona główka. Taki widok rozczula prawie każdego dorosłego i z całą pewnością wart jest co najmniej lizaka. Dodatkowe ciche pochlipywanie działa w szczególności na sprzymierzeńców czyli „życzliwe” starsze kobiety, które lubią pouczać młodych rodziców.
Rejtan – ostatnia deska ratunku
Pamiętacie obraz Matejki na którym Rejtan protestuje przeciwko rozbiorowi Polski?
Wrzask, płacz i leżenie na podłodze w wykonaniu małego dziecka przywodzi mi na myśl tamten obraz. Nie ważne czy jest to środek miejskiego rynku, posadzka w sklepie czy parkiet we własnym domu. Ważne, by paść na ziemię i krzyczeć. Najlepiej twarzą w dół.W niektórych sytuacjach działa również nieruchome leżenie, ale tylko wtedy gdy ma się pewność, że rodzice to widzą.
Spektakl w celu zwiększenia dramaturgii i wzbudzenia poczucia winy bywa również wzmacniany kilkoma łzami.
Co robić gdy dziecko próbuje wymuszać?
Nie ustępować!
Osobiście zwykle zaczynam od podjęcia próby kontaktu. Mówię życzliwym głosem i próbuję przytulać, bo to czasem pomaga się wyciszyć i uspokoić.
Jednak gdy to zawodzi, to nie robię absolutnie nic i czekam aż dziecko samo się uspokoi, bo nawet ustąpienie i zrobienie tego, czego chce dziecko w takich sytuacjach nie pomaga. W najlepszym razie pomoże jednorazowo dając dziecku sygnał, że to skuteczna droga do celu.
Najważniejsze to być w takiej sytuacji konsekwentnym, bo to daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Pozwala mu przewidzieć reakcję otoczenia i wypracować skuteczny sposób komunikacji. Oczywiście tym sposobem komunikacji może być wymuszanie płaczem czy atakami złości, ale tylko wtedy gdy chcesz iść tą drogą przez całe życie.
Tośka na szczęście nigdy nie wymuszała płaczem (może wszystko przed nami), zawsze dochodziliśmy do porozumienia w drodze rozmowy.
Szczęściara z Ciebie. Zdradzisz mi jak Ty to robisz? ;)
No, właśnie nie wiem. Tosia jest bardzo charakterna, lubi postawić na swoim, szanujemy jej zdanie, ale zawsze staramy się wypracować kompromis. Nigdy nie położyła się na podłodze, żeby coś wymusić. Często chodzimy razem do sklepu z zabawkami po prostu oglądać zabawki, szukać inspiracji na prezent, ona wtedy mówi co chciałaby dostać, ale przyjmuje do wiadomości, że nie kupimy tego dzisiaj, że musi wybrać jedną rzecz i tę dostanie na urodziny/święta. Naczelną zasadą jest to o czym sama wspomniałaś – konsekwencja i dotrzymywanie słowa.
W takim razie gratuluję takiej grzecznej córeczki!
… i troszkę Ci zazdroszczę ;)
Haha, porównaniem do Rejtana wygrałaś! My też już mamy etap wymuszania i to niestety, dość częstego. Ale mam nadzieję że szybko minie bo jednak nigdy te napady nie przynoszą mojej Bestyjce żadnych korzyści :)
Jak nie ma korzyści, to z całą pewnością szybko miną. Tak trzymaj!
Franuś daje mi nieźle popalić, zazwyczaj jednak udaje mi się go uspokoić dość szybko. Gorzej, że to straszny nerwus i jak ma gorszy dzień, wkurza się na okrągło o wszystko ;(.
Ciekawa jestem jakie masz sposoby na uspakajanie go. Podziel się ;)
Nie ma żadnych. Zwykle wystarczy go przytulić, ale czasem gdy widzę, że sam się nakręca porostu siadam na podłodze i mówię, zęby przyszedł do mnie. Po jakimś czasie się uspakaja i przychodzi. Gorzej gdy wpada w złość i rzuca się do tyłu, wtedy muszę uważać, żeby sobie nie zrobił krzywdy i moje metody muszą iść na bok.
To prawie tak samo jak ja robię ;)
Mati też już wyrósł z krzyku, ale za to od 2 tygodni testuje nowy sposób podpatrzony chyba w przedszkolu – plucie.
My też walczymy. A najlepsze jest to, że nie wiadomo, jak się tego mój synek nauczył. My jesteśmy tacy spokojni. W jednej chwili wpada w wielki płacz, a chwilę później zachowuje się tak, jakby się nic nie stało.
Ja przynajmniej wiem po kim moje dzieci to mają, bo sama darłam się tak, że sąsiedzi pytali mojej mamy co ona ze mną wyprawia ;)
U nas wymuszanie trwa, czasami zdarza siię, że odpuszczam ale na moich zasadach. Czyli np, możesz zostać chwile dłużej w wannie ale zaraz wychodzimy bez marudzenia.
Też tak robiłam, ale działało dopiero jak Mati był starszy. Gabrysia jeszcze tego nie rozumie.
U nas też już Oli pokazuje co potrafi. Podobnie jak Ty staram się to przeczekać, choć nie raz słyszę od mojej babci, że jak ja tak mogę postępować i on się przecież męczy. Jednak efekty już widać i o wiele szybciej Oli potrafi się już uspokoić. :)