Książka „Doris ma dość” opowiada o uczuciach przedszkolaków takich jak złość, poczucie niesprawiedliwości czy chęć odegrania się na rodzinie. We wspaniały świat widziany z perspektywy dziecka zakradają się jednak kontrowersyjne ideologie, które wielu rodzicom się nie spodobają.
Spis treści
O czym jest Doris ma dość?
Doris to mała dziewczynka, właścicielka szarego pluszowego pieska i bardzo bujnej wyobraźni. Razem z mamą, jej partnerem Danielem i przyszywanym bratem Egonem tworzą docierającą się patchworkową rodzinę. Najważniejsze jest jednak to, że życie Doris jest pełne niesprawiedliwości i złośliwości ze strony innych osób.
Pewnego dnia Doris musi przerwać sobie budowanie niezwykle ważnej autostrady z piasku, założyć sukienkę i pójść z całą rodziną na przyjęcie, chociaż wcale nie ma na to ochoty. Sytuacji wcale nie poprawia to, że mama próbuje przekupić ją możliwością dekorowania tortu w zamian za ubranie sukienki. Jak zauważa Doris, Egon również może dekorować tort, chociaż wcale nie ubrał sukienki. Jakże się tu nie zbuntować w świetle tak jawnej niesprawiedliwości? Kiedy dziewczynka, jako ostatnia z rodziny, wreszcie dociera na przyjęcie, uśmiech na twarzach gości budzi jej krzywo zapięty sweterek (śmieją się ze mnie!). Po przyjęciu wcale nie jest lepiej, bo mama niesprawiedliwie każe jej schować rower. Rower, który bez pytania Doris o zgodę, wyjął Egon.
Narastająca frustracja i nieudane próby zwrócenia na siebie uwagi dorosłych sprawiają, że Doris ma dość. Chce uciec z domu, aby mama i Daniel zaczęli się o nią martwić. Nic nie mówiąc wychodzi więc z domu i wyrusza przed siebie. Na swojej drodze spotyka przyjaciela, znajome dzieci z podwórka i sąsiadkę. Chociaż Doris nie odchodzi daleko, w swojej dziecięcej wyobraźni przeżywa niesamowicie niebezpieczną przygodę. Zmęczona, brudna i jeszcze bardziej zła wraca w końcu do domu.
Treści dodatkowe
Realistyczna opowieść o tym, co budzi w dziecku sprzeciw, poczucie bycia lekceważonym i traktowanym w sposób niesprawiedliwy to ogromna wartość tej książki. W przedstawianiu świata dziecięcych emocji szwedzka autorka Pija Lindenbaum wydaje się być bezkonkurencyjna.
Mimo to, w „Doris ma dość” jest kilka rzeczy, które niemalże całkowicie dyskredytują ją w moich oczach:
Brzydota
Doris żyje w brzydkim świecie. W jej domu i na podwórku panuje bałagan. Mama Doris biega po domu w samym staniku, a na przyjęcie idzie w przeźroczystej bluzce. Na dodatek ma nieogolone nogi, a we włosach widać resztki zaschniętej farby malarskiej. Nie wydaje się Wam niedorzecznością, że ktoś zdecydował się w ogóle rysować takie szczegóły?! Daniel chodzi zaś w podartych spodniach, a zamiast nosa ma świński ryjek. Podobnie zresztą Doris i reszta tej patchworkowej rodziny.
Nieodpowiedzialni dorośli
Jak myślicie, co zrobili mama i Daniel kiedy Doris nie chciała wyjść z samochodu i grzecznie pójść na przyjęcie? Poszli sobie zostawiając kilkulatkę w samochodzie. SAMĄ.
Ile razy by nie powtórzyć, że dziecko pozostawione w aucie bez opieki nie jest bezpieczne, to zawsze znajdzie się rodzic, który postanowi przekonać się o tym osobiście… Niestety, z różnym skutkiem, bo raz dziecko spuści hamulec ręczny i wjedzie w drzewo, a innym razem dosłownie się w tym aucie udusi.
Również zachowanie Daniela po powrocie Doris do domu jest na granicy nieodpowiedzialności. Zapewnienie, że następnym razem, gdy Doris będzie uciekać, Daniel zrobi jej kanapki, należy traktować bardziej w kategoriach żartu niż zachęty do ponownej ucieczki. Nie jestem jednak pewna czy mali czytelnicy odpowiednio go zrozumieją.
Kontrowersyjne ideologie
Przemycanie cichaczem w książeczce dla dzieci tematów dzielących społeczeństwo i wywołujących zażarte dyskusje jest moim zdaniem największą przesadą. Autorka „Doris ma dość” sprytnie wplotła w treść:
- Elementy ideologii gender
Z jednej strony mamy typowo chłopięce zachowania Doris takie jak zabawy w budowanie autostrady w piaskownicy i stanowczy opór przed ubraniem sukienki. Z drugiej strony pojawia się Daniel, który prasuje mamie Doris bluzkę na przyjęcie, a swojemu jedenastoletniemu synowi robi kanapki. - Promowanie jedzenia typu fast food
Umieszczenie akcji książeczki dla dzieci w budce z kebabami gryzie się z kształtowaniem zdrowych nawyków żywieniowych. - Społeczeństwo multikulturowe
Amir (sprzedawca kebabów) i czarnoskóra kobieta przy stole na przyjęciu urodzinowym to postaci, których przodkowie raczej nie pochodzili ze Szwecji ani nawet z żadnej innej części Europy. - Homoseksualizm
Sylwia i Helena, do których rodzina Doris idzie na przyjęcie urodzinowe, to najprawdopodobniej para lesbijek. To jedyne wyjaśnienie nurtujących nas pytań o to dlaczego na przyjęciu nie ma innych dzieci, a na obrazku nie ma gospodarzy (Sylwii i jej córki Heleny, lub odwrotnie). Wygląd obu kobiet nie pozostawia złudzeń, że są one siostrami.
Moja opinia
Szkoda, że tak kontrowersyjna mozaika zagadnień stanowi tło dla całkiem zgrabnej opowieści o złości, poczuciu niesprawiedliwego traktowania i bycia zepchniętym na margines rodzinnych wydarzeń. Moim zdaniem przemycenie w książeczce tematów, z którymi wielu rodziców może się nie utożsamiać, dyskwalifikuje ją jako godną polecenia pozycję w dziecięcej biblioteczce.
To wszystko razem sprawia, że mimo świetnych opinii na temat tej książeczki, mam ochotę schować ją na samej górze biblioteczki i wyciągnąć, gdy dzieci zapytają czym jest nowoczesna, genderowa rodzina. Albo patchworkowa.
Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko temu, by dziewczynki budowały autostrady i mosty, by były zbuntowane czy zwyczajnie miały dość i marzyły o ucieczce z domu. Doceniam również trafne obserwacje świata widzianego oczami kilkulatka i znajomość dziecięcej psychiki. Postępowych elementów jest tu jednak zbyt wiele i w dodatku zostały one przemycone bez słowa komentarza. Nie uprzedzono o nich również rodzica, który zostaje postawiony przed faktem dokonanym i, czy mu się to podoba czy nie, musi wyjaśnić dziecku to i owo. Nie mam wątpliwości, że dzieci w wieku 3-7 lat, bo dla nich właśnie przeznaczona jest ta książka, są na nią za małe i może im ona wyrządzić więcej szkody niż pożytku.
Zawsze uważałam się za tolerancyjną, postępową i otwartą na świat osobę. Sceptycznie podchodziłam do wypowiedzi innych, którzy krzyczeli, że książki dla dzieci mogą zawierać szkodliwe treści. Czytając „Doris ma dość” dotarłam jednak do punktu, gdzie muszę przyznać im rację. Każdemu z nas zdarza się chodzić po domu w negliżu, ale czy powinniśmy umieszczać takie ilustracje w książkach dla przedszkolaków? Czy mama przedstawiona w bieliźnie, a potem w prześwitującej bluzce, jest oddaniem prawdziwego życia czy może już promowaniem pornografii? Takie pytania mnożą się w mojej głowie bez końca i dlatego postanowiłam przestrzec Was przed tą książką.
Uważam, że literatura powinna kształtować w dzieciach poczucie estetyki i dobrych obyczajów. Tymczasem pozycja ta stoi niemalże na każdym kroku w zupełnej sprzeczności do tego, co właśnie próbujemy wpoić naszym dzieciom.
[buybox-widget category=”book” ean=”9788377761281″]
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.