Mam dość nijakiej wiosny! Marzę o promieniach słonecznych na twarzy. Niestety z małą Anielką dalekie wojaże są teraz niewskazane. W oczekiwaniu na chwile relaksu pozwolę sobie chociaż pomarzyć o egzotycznych wakacjach. Może któraś z Was zazna niezapomnianych chwil pod palmami tam, gdzie ładna pogoda jest przez cały rok.
Podróże marzeń na afrykańskie safari i do dalekiej Azji są na mojej TO-DO-LIST od bardzo dawna. Kiedyś z całą pewnością spakuję całą rodzinę do kilku walizek i polecimy na daleką wyprawę obejrzeć na żywo Króla Lwa, romantyczny Tadż Mahal i gigantyczne posągi Buddy. Przejedziemy się też na słoniu, zrobimy sobie zdjęcia z dzikimi małpami, poklepiemy po skorupie gigantycznego żółwia i wdrapiemy na najwyższą palmę w okolicy, ale…
Dopóki najmłodsze z moich dzieci nie jest gotowe na takie podróże, zdrowy rozsądek bierze górę i przypomina o kilku ważnych kwestiach takich jak wymagane dodatkowe szczepienia, zagrożenie malarią i terroryzmem. Te trzy rzeczy studzą moje podróżnicze zapędy. Odpowiedzialność za zdrowie i życie moich dzieci każe mi wybierać bliższe cele podróży. Jak się okazuje, egzotyczne wyprawy wcale nie wymagają objechania połowy świata i dzieli nas od nich zaledwie kilka godzin lotu samolotem.
Podróż samolotem z dzieckiem bywa niezwykle męcząca również niezależnie czy leci się z niemowlakiem na rękach czy też przedszkolakiem na fotelu obok. Kilka godzin lotu ciągnie się zawsze w nieskończoność, gdy trzeba utrzymać w miejscu ruchliwego malucha i zapewnić mu jakieś atrakcje. Jest to kolejny powód, dla którego decydujemy się na egzotyczne podróże z dziećmi jedynie w rejon Morza Śródziemnego lub Oceanu Atlantyckiego, gdzie najdłuższy przelot trwa nieco ponad 5 godzin.
Spis treści
Maroko – powiew Bliskiego Wschodu na wyciągnięcie ręki
Królestwo Maroka to idealne miejsce na prawdziwie egzotyczne wakacje. Wystarczy wsiąść w samolot, by już po 4 godzinach znaleźć się w innym świecie. Chciałabym zobaczyć reakcję moich dzieci na widok egzotycznego krajobrazu, miast rodem z baśni Tysiąca i jednej nocy czy pomarańczy rosnących na drzewie.
Ogromnych emocji podczas wakacji w Maroku dostarczy Matiemu i Gabie przejażdżka na wielbłądzie, którego dotąd widzieli jedynie w cyrku. O ile się tylko odważą się dosiąść tak ogromnego zwierza Jeśli nie, to zawsze jeszcze możemy się wybrać na poszukiwanie różowych flamingów i kóz wchodzących na drzewa w poszukiwaniu jedzenia.
Maroko już na pierwszy rzut oka robi ogromne wrażenie. Rośliny, budynki i ludzie są tutaj zupełnie inni niż w Europie, choć od Maroka dzieli ją zaledwie 14 km morza. Jednak i panujące zwyczaje są tutaj zupełnie inne. Zetknięcie się z obcą, nieeuropejską kulturą, szczególnie podczas zakupów na targu, może być dla moich dzieci szczególnie silnym przeżyciem. Do dzisiaj mam w pamięci moją pierwszą wyprawę w labirynt kramów i sklepików.
Prawdziwy marokański bazar to uczta dla zmysłów i podniebienia. Lśniące piramidy oliwek, świeżych cytrusów i daktyli kuszą kolorami, ale i smakiem, bo na świeżo smakują o niebo lepiej niż te importowane do Polski. Sok wyciśnięty z pomarańczy, która przed chwilą rosła na drzewie i została z niego zerwana na naszych oczach jest pozbawiony chemii i konserwantów, którymi opryskuje się skórkę na czas transportu.
Największe zainteresowanie Gaby wzbudziłyby również stoiska z kolorowymi chustami, torebkami, koralikami – istny raj dla każdej kobiety kochającej cekiny i bransoletki. Ciekawa jestem jak poszłyby nam przy tej okazji negocjacje handlowe. Biorąc pod uwagę nasze zdolności do targowania się ze sprzedawcami, to… wyszlibyśmy z pustym portfelem, ale napewno nie z pustymi rękami. Nie mniej jednak przedstawienie, jakie rozgrywa się podczas targowania zapada w pamięci na długo i warte podjęcia tego trudu.
Na koniec wspomnę jeszcze o lokalnej kuchni. Marokańskie specjały kulinarne to przede wszystkim mięsa przyrządzone na arabską modłę. Wspaniałe, aromatyczne potrawy grillowane, duszone i zapiekane to coś, czego mi najbardziej brakuje. Tęsknię również za deserami – słodkimi ciastami z sezamem i miodem, którymi Gaba byłaby zachwycona.
Wyspy Kanaryjskie – krajobraz księżycowy i wiatr we włosach
Lanzarote, Fuerteventura, Gran Canaria – każda wyspa inna, ale każda z nich oferuje dziesiątki atrakcji, wśród których królują wśród nich głównie egzotyczne parki tematyczne i aqua parki. Jako przeciwniczka tego rodzaju atrakcji wolałabym jednak pokazać dzieciom kawałek trochę prawdziwego świata Wysp Kanaryjskich – pełnego kolorowych kwiatów, wulkanicznych skał i innych osobliwości, które są wytworem natury. Takiego pachnącego oceanem i wolnością, a nie chlorowaną wodą z basenu ;) Wiadomo jednak, że są to marzenia ściętej głowy, bo dzieciaki nie wybaczyłyby mi do końca życia pozbawienia ich 100% komercyjnych atrakcji.
Lanzarote – wyprawa na wulkan
Podczas ostatniego pobytu na Lanzarote obiecaliśmy sobie, że kiedyś tam wrócimy i zabierzemy dzieci na Góry Ognia, czyli do Parku Narodowego Timanfaya.
Mimo upływu prawie dwóch lat od naszego wyjazdu na Lanzarote, Mati nadal chętnie opowiada o wulkanie, który wyrzucił z siebie dużo lawy prosto do morza i w ten sposób „zrobił” skały. Najwyraźniej spacery po zastygłej lawie, która spływając do morza utworzyła niepowtarzalne formacje skalne, przemówił mocno do jego wyobraźni. Tajemnicze wieże budowane z kamieni, które witają plażowiczów, niczym posągi z Wyspy Wielkanocnej, pojawiają się również do dzisiaj na niektórych jego rysunkach.
Mimo wszystko księżycowy krajobraz utworzony z nagich skał i ciemnego wulkanicznego piasku to jedno, ale wyprawa na prawdziwy wulkan to dopiero jest coś!
Drugą wielką atrakcją Lanzarote jest park rozrywki dla dzieci i rodziców Rancho Texas. Pokazy drapieżnych ptaków, występy lwów morskich i popisy papug z pewnością spodobałyby się Gabrysi, która od dawna marzy o pójściu do cyrku.
Fuertaventura – poznajmy dzikie zwierzęta
Słynny Oasis Park Fuertaventura to ogromne zoo, w którym zamieszkuje ponad 250 gatunków zwierząt. Jest to wyjątkowe miejsce, gdzie dzieci mogą nie tylko podziwiać zwierzęta, ale i nawiązać z nimi kontakt karmiąc je karmą dostępną przy kasach i punktach rozlokowanych na terenie parku. Podczas zwiedzania parku można wziąć też udział w pokazach z gadami, papugami i lwami morskimi albo wielbłądzim safari. Dodatkowa atrakcja jaką jest pływanie z lwami morskimi jest dostępna od 7 lat, a więc już niedługo będzie ona dostępna dla Matiego. Myślę, że mógłby to być niezły prezent urodzinowy
Oasis Park nie jest jedynie typowo turystyczną atrakcją. Instytucja ta podejmuje aktywne działania na rzecz ochrony gatunków zagrożonych wyginięciem. Nagradzane były również starania pracowników tego niezwykłego zoo, by zapewnić wszystkim jego mieszkańcom jak najlepsze warunki do życia. Zwierzęta mają tam do dyspozycji własną służbę, kucharza i weterynarza – prawie jak w hotelu ;)
Oprócz parku zoologicznego połączonego z ogrodem botanicznym, Fuertaventura ma jeszcze coś: ciągnące się w nieskończoność plaże z białym piaskiem i łagodnym zejściem do Atlantyku. Oczami wyobraźni widzę siebie i męża odpoczywających z książką pod parasolem, a obok nasze dzieci grzecznie bawiące się w tej ogromniastej piaskownicy… Niczego więcej nam już nie potrzeba. No, może poza chłodnym drinkiem z parasolką ;)
Gran Canaria – śladami Kolumba
Najsłynniejsza z wysp w archipelagu Wysp Kanaryjskich zaprasza złocistymi plażami i niekończącymi się wydmami. Poza tym Gran Canaria kryje w sobie największą w Hiszpanii kolekcję kaktusów i muzeum Kolumba. Myślę, że opowieści o tym najsłynniejszym odkrywcy spodobałaby się moim dzieciom i rozpaliłyby ich wyobraźnię podobnie jak wulkan z Lanzarote.
Madera – kwiaty, zieleń i… ogromne walenie
Madera to wyjątkowe miejsce, nazywane Krainą Wiecznej Wiosny. W przeciwieństwie do spalonych słońcem Wysp Kanaryjskich, przez cały rok króluje tu zieleń i kolorowe kwiaty.
Plaże Madery są mało zachęcające. Mamy do wyboru skalne platformy z zejściem do Oceanu Atlantyckiego albo plaże w trzech odmianach: kamieniste, żwirkowe i czarne. Nieliczne plaże ze złocistym, żółtym pisakiem to wytwór pracy człowieka, który „pożyczył” go z pobliskiej Sahary.
Madera znalazła się jednak na liście moich kierunków wakacyjnych z innego powodu. Wyspa ta oferuje wspaniałe warunki do wędrówki w poszukiwaniu malowniczych wodospadów, skalnych urwisk i skupisk kolorowych kwiatów ukrytych pośród zielonych pnączy. Takie aktywne wakacje z plecakiem na plecach i maluchem w nosidle marzą mi się od dawna i kiedyś mam nadzieję je zrealizować.
Miłym odpoczynkiem od chodzenia po lesie może być wycieczka do wioski z domami krytymi strzechą albo rejs repliką statku Kolumba – Santa Maria. Może przy odrobinie szczęścia uda nam się zaobserwować przepływające obok delfiny, a nawet wieloryby? ;)
Wakacje pod palmami
Wakacje pod palmami z niemowlakiem? Tak, ale… zimą! Jako doświadczona w podróżach mama zdecydowanie odradzam rodzinne wyprawy na południe w samym środku upalnego lata.
Rozgrzana do czerwoności ziemia i lejący się z nieba żar przykują Was do hotelowego basenu. Nie spróbujecie z dziećmi prawdziwej lokalnej kuchni w malutkiej restauracji nad brzegiem morza, nie wybierzecie się na żadną krajoznawczą wycieczkę po okolicy, a rejs statkiem wycieczkowym przypłacicie poparzeniami słonecznymi. Każdą próbę oddalenia się od hotelu uprzykrzy Wam narzekanie maluchów na upał i brak picia. Przedszkolaki do marudnej listy dorzucą jeszcze brak hotelowych lodów i basenu.
Według naszego doświadczenia najlepszy czas na rodzinne podróże z maluchami to późna wiosna i wczesna jesień, gdy temperatura wody pozwala na kąpiele w morzu, a przebywanie na słońcu jest w miarę bezpieczne (oczywiście po zastosowaniu kremu z filtrem). Dobrym pomysłem są egzotyczne wakacje zimą, gdy ceny są niezwykle atrakcyjne, a temperatura powietrza przypomina naszą wiosenną pogodę. Oczywiście mam tutaj na myśli naszą piękną i słoneczną wiosnę, a nie zeszłotygodniowy deszcz ze śniegiem ;).
Tydzień odpoczynku na świeżym powietrzu bez smogu i alergenów, ale za to z zastrzykiem naturalnej witaminy D to moje wielkie zimowe marzenie, które postaram się zrealizować kolejnej zimy.
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.