Dojrzewając w rodzinach, które są zbudowane na toksycznej relacji dziecko-rodzic uczymy się funkcjonować w patologicznym środowisku. Pełne nienawiści do innych poglądy ojca czy władcze zapędy matki traktujemy jako coś zupełnie normalnego, a nawet przejaw jej miłości i troski. Złośliwe docinki nie robią na nas wrażenia, bo przez lata zdążyliśmy przywyknąć do braku pochwał. Po cichu jednak obiecujemy sobie, że w naszym własnym domu takie sytuacje nie będą miały miejsca.Czy aby na pewno? Pokazujemy nowo narodzone dziecko rodzicom, i choć wiemy, że te osoby nas skrzywdziły, to pozwalamy, aby dziecko nawiązało z nimi emocjonalną więź. Więź, która prędzej czy później przysporzy wiele cierpienia i bólu.
Spis treści
Lepszy taki ojciec niż żaden
Ojciec to ojciec. Nawet jeśli jest kompletnie nieodpowiedzialny i zaniedbuje swoje rodzicielskie obowiązki. Nawet jeśli bije, znęca się nad rodziną i przepija całą wypłatę. Nawet jeśli mieszka gdzieś tam daleko, a dziecko widuje tylko kilka razy do roku, bo choć często obiecuje, to rzadko kiedy znajduje czas na spotkanie. A dziecko czeka, wypatruje… Łatwo w takich sytuacjach posądzić matkę o buntowanie dziecka przeciwko ojcu. Łatwo też popaść w takie złe nastawianie.
Matka to zawsze matka
W czasach gdy gender panoszy nam się po świecie z coraz większą siłą, zaczynamy powoli dostrzegać, że nie każda kobieta jest dobrą i mądrą matką. Niekiedy rodzą i wychowują swoje dzieci kobiety, którym żaden sąd nie przydzieliłby opieki nad dzieckiem, gdyby tylko starały się o nią jako kandydatki na matki adopcyjne. A tak? Żyją, wychowują i dają „świetny” przykład na to jak nie powinna postępować matka. Bo przecież wiadomo, że matka wie najlepiej. Czasem niestety okazuje się, że owszem wie, ale jedynie jak skutecznie podciąć dziecku skrzydła. Wie jak pozbawić dziecko wiary we własne możliwości i gdzie najlepiej wbić szpilę tak, aby bolała do utraty tchu. W końcu to przecież matka, która zna swoje dziecko jak nikt inny.
Rodzina to podstawa!
Po kilku latach osiągamy upragnioną dorosłość, zakładamy własne rodziny, i choć mieszkamy osobno, to jednak święta i uroczystości rodzinne spędzamy wspólnie, odwiedzamy się i dbamy o poprawne relacje naszych dzieci z dziadkami. Czasami zostawiamy też nasze dzieci pod ich opieką, bo przecież „obcy nie będą mojego wnuka pilnować”, „żłobek jest be”, „po co masz płacić, skoro ja zrobię to za darmo” i takie tam. Powodów jest tysiąc i każdy z nich brzmi szlachetnie.
Szkoda tylko, że zapominamy o tym, że nasze dziecko miało się wychowywać w innych warunkach. Nasze dziecko miało nie jeść tego tłustego, niezdrowego jedzenia, które gotuje babcia. Miało nie objadać się słodyczami, bo to prowadzi do otyłości z jaką my sami borykaliśmy się przez całą młodość. Miało zawsze słyszeć jakie jest piękne i wspaniałe, a nie jaki ma wielki nos i krzywe zęby po dziadku, który zostawił babcię z trójką małych dzieci i poszedł w świat. Miało nie wdychać dymu z papierosów i nie patrzeć na to jak podchmielony dziadek wraca od kolegi i robi babci awanturę.
Uwikłani w nadzieję
Relacja rodziców z dziadkami to bardzo złożona relacja. Nakładają się na nią relacje dzieci-rodzice, obcy-teściowie, a także wnuki-dziadkowie. Teoretycznie każdy chce dobrze. Teoretycznie nie powinno się odcinać dziecka od korzeni, w tym wypadku dziadków, i dalszej części rodziny (ciotki, wujkowie, kuzyni). W praktyce próbujemy jednak ukrywać swoje uprzedzenia i wątpliwości, widzimy w dziecku szansę na znalezienie spoiwa, które wypełni dzielącą nas przepaść i… wszyscy razem w nią wpadamy. Wpadamy w świat pozorów. Odgrywamy rolę rodziny, choć tak naprawdę nie ma mocnych więzi.
Dlaczego rodzice, którzy wiedzą do czego są zdolni ich rodzice, którzy wiedzą jakie piekło potrafili zgotować im Ci wspaniali opiekunowie, pozwalają na kontakty z wnukami? Czy jeżeli przez całe dzieciństwo patrzyli na to, jak ojciec bije matkę, a potem obrywali również na własnej skórze, to myślą, że ich dziecko nie doświadczy krzywdy? Skąd ta naiwna wiara w to, że dziadek, któremu rzadko kiedy zdarzyło się być trzeźwym ojcem, będzie potulnym, niepijącym dziaduniem?
Czy naprawdę myślisz, że matka, która przez całe życie krytykowała wszystkie Twoje wysiłki, wyzywała Cię od nieudaczników i mówiła, że niczego w życiu nie osiągniesz, doceni dzisiaj laurkę od wnuka? A jeśli tego nie zrobi, to Twojemu dziecku nie będzie przykro?
Zawiedzione nadzieje dziecka
Dziecko potrafi kochać bezgranicznie, bez oceniania, jeśli tylko mu się na to pozwoli. Jest bardzo wrażliwą istotą, którą należy chronić ze wszystkich sił. Samo nie potrafi się obronić i nie wie jak się ma zachować, gdy ktoś je atakuje fizycznie czy psychicznie.
Piękno dziecięcej naiwności i zarazem bezbronność polega na tym, że dziecko wierzy bezkrytycznie w szczerość intencji i zapewnień innych osób. Robi to bez cienia podejrzeń. Nie rozumie, że ktoś na kim mu zależy, może go skrzywdzić i jeszcze w dodatku czerpać z tego przyjemność. Sytuacja gdy kolega naśmiewa się z jego wady wymowy, jąkania czy plamy na koszuli jest bardzo przykra. Jednak o wiele bardziej boli, gdy doświadczamy jej ze strony bliskiej osoby, której bezgranicznie ufamy. Znasz to uczucie?
Innym przykładem może być konfrontacja dziecięcych marzeń z opinią dorosłych. Nic nie boli tak bardzo jak nieprzychylna reakcja dorosłych na radosne oświadczenie kilkuletniego dziecka, że chce być policjantem.
- Policjanci są głupi.
- Policjanci to złodzieje, oszuści i lenie. Banda nieudaczników.
- Policjant krótko żyje, bo złodzieje do niego strzelają. Wybierz lepiej inny zawód.
- Nigdy w życiu. To bardzo niebezpieczny zawód!
- Twój policyjny hełm wygląda jak nocnik.
To prawda, że dzieci bywają okrutne w dokuczaniu, ale w tej konkurencji znacznie częściej wygrywają dorośli. Głupie przycinki, powtórzenie bezmyślnie kilku utartych sloganów i durna, kompletnie nieprzemyślana uwaga, a na koniec wyśmianie gwałtownej reakcji dziecka i palma pierwszeństwa wędruje do nieczułych dorosłych, którym wydaje się, że są najmądrzejsi na świecie. Chwila satysfakcji dla dorosłego za to, że dokopał smarkaczowi. 3 dni cierpienia dla dziecka.
Oczywiście, każdemu z nas zdarzyło się palnąć coś bez zastanowienia i dopiero po minie dziecka zrozumieć swój błąd. Nigdy jednak nie wolno zostawić tego bez przeprosin! Uczucia dziecka są ważne, a nawet ważniejsze niż to co pomyśli reszta rodziny.
Rodzicu, chroń swoje dziecko!
Twoje dzieci to prawdopodobnie najcenniejsze co masz. Z kim na co dzień przebywają? Jakie chłoną wartości?
Gdy jesteś rodzicem, a Twój rodzic jest teraz dziadkiem czy babcią i traktuje Twoje dziecko podobnie źle jak kiedyś Ciebie, to nie wahaj się ani chwili! Jesteś jedyną osobą, która musi stawić czoła takiej sytuacji i stłamsić ją w zarodku, by uchronić Twoje dziecko przed cierpieniem i rozczarowaniem. To na Tobie spoczywa obowiązek stworzenia dziecku odpowiednich warunków do rozwoju i budowania więzi z innymi ludźmi. Twoje dziecko, w przeciwieństwie do Ciebie wcale nie musi mieć styczności z tymi ludźmi, którzy nie potrafią dać mu ciepła, miłości i oparcia, a jedynie instruktaż w jaki sposób ranić siebie nawzajem.
Reaguj zawsze gdy:
- ktoś publicznie krytykuje Twoje dziecko (wyśmiewa niewyraźną wymowę, nachalnie poprawia wypowiadane przez nie słowa)
- z premedytacją łamie Twoje zasady i podkopuje Twój autorytet (daje dziecku słodycze jawnie łamiąc zasady panujące w Waszym domu; mimo zakazu kupuje dziecku zabawki, których nie pochwalasz lub są niebezpieczne; przekazuje mu złe wartości)
- daje dziecku obietnice bez pokrycia lub nie dotrzymuje obietnic (obiecuje odwiedziny, prezenty itp. narażając je na rozczarowanie)
- chce bawić się z dzieckiem będąc pod wpływem alkoholu czy narkotyków
- naraża dziecko na niebezpieczeństwo (przechodzi przez ulicę nie oglądając się na boki, dotyczy szczególnie babć pchających wózki)
- namawia do złego (drobnych kradzieży w sklepie, picia alkoholu)
- podejrzewasz, że ktoś może znęcać się nad Twoim dzieckiem albo wykorzystywać je seksualnie (również wtedy, gdy to inni podejrzewają, może tak być)
Wielu młodym rodzicom brakuje odwagi, by sprzeciwić się woli własnych rodziców czy teściów. Godzą się na wspólne mieszkanie w dobrej wierze, a potem słyszą upokorzenia i są przedmiotem manipulacji. Jedynym wyjściem z sytuacji jest uzyskanie pełnej niezależności mieszkaniowej czy finansowej, z ograniczeniem wzajemnych kontaktów do minimum.
Domy spokojnej starości są pełne starych, schorowanych ludzi, którzy wymagają opieki. Jedni nie mają dzieci i rodziny, inni nie mają wyrodne dzieci, nieczułe wnuki… Zastanów się, ilu spośród tych „wyrodnych” potomków odcięło się od toksycznej więzi łączącej je z poprzednim pokoleniem, aby chronić siebie i swoje dzieci?
Ja chroniłam swoje dzieci, zerwałam z toksycznymi rodzicami kontakty i co z tego jak oni po 5ciu latach złożyli wniosek do sądu o ustalenie kontaktów z wnukami. Wydawało misię że jak udowodnie jacy byli w stosunku do mnie to wystarczy, a Pani kurator mnie wczoraj oświeciła że ją to nic nie obchodzi bo to nie ma związku ze sprawą o kontakty i że sądu też to nie będzie obchodziło. Była przy tym bardzo niemiła i opryskliwa i wręcz nakazała nam się z moimi rodzicami pogodzić. W ogóle nie była obiektywna. I co robić? Nie mogę dopuścić do takich kontaktów nie po tym co przeszłam.
Nie wiem co powiedzieć. Niesamowicie przykra sprawa :(
Nie wiem co robić, jestem zrozpaczona.
A pytałaś prawnika, co możesz zrobić w takim wypadku? Samo zdanie kuratorki na temat tej sprawy, to trochę mało. Może była do Ciebie uprzedzona i potraktowała Cię jak wyrodną córkę, która nie interesuje się biednymi rodzicami.
W ostateczności jeśli nie będziesz miała wyjścia, to będziesz musiała stawiać się na „widzenia” razem z dziećmi, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
najgorsze są teściowe, które podważają zdanie matki w obecności dziecka. Bo jeśli dziadek jest alkoholikiem, po prostu można zerwać więzi. Nie odzywać się, ograniczyć do minimum kontakty. A słowa, przecież to takie mało niebezpieczne……..
Zgadzam się! Podważanie zdania matki w obecności dziecka to coś strasznego. Niby to tylko słowa, niby ta druga osoba chce dobrze i niby nic takiego się nie dzieje, ale przecież dziecko wszystko słyszy i zapamiętuje. A najgorsze ze wszystkiego jest to, że nawet niechcący można to zdanie podważyć.
Okazuje się że nawet dzziadek alkoholik może wnieść sprawę do sądu o ustalenie kontaktów i prawdopodobnie takie otrzyma bo to sprawa o ustalenie kontaktów z wnukami a nie o alkoholizm. Głupie polskie prawo.
czasem jako dorośli rzucamy słowa w eter, płyną do niepowołanych uszu, a dzieci słuchają, uczą się niekoniecznie tego co powinni. Na nas spoczywa wielka odpowiedzialność aby nie czerpały od nas złych nawyków
Dobre i mocne słowa przy tak trudnym temacie.
Dziękuję!
Chociaż nigdy nie miałam bezpośredniej styczności z tymi najbardziej toksycznymi relacjami, to jednak małe zgrzyty zawsze się zdarzają. Czasami nie wiem co gorsze, czy wszczynać awanturę o to nadprogramowe ciastko, czy machnąć ręką w imię dobrych relacji. Własnej mamie od razu powiem, co myślę, ale teściowa to już większy kaliber. Nie masz jakiejś gotowej recepty?;) Bardzo życiowy temat i chyba za rzadko poruszany. Odczuwam niedosyt ;)
Receptę to ja mam, ale na to jak nie rozmawiać z teściową. Wieeesz, milczenie jest złotem i te sprawy ;)
Zwykle podpuszczam męża, żeby interweniował, a jak się wkurzę to rzucam w eter uwagę, że takie mieszanie jedzenia/tyle słodyczy skończy się zaraz rzyganiem…
to bardzo trudny temat i właściwie nie ma dobrego rozwiązania. pocieszające jest jedynie, że swoje wnuki z reguły traktuje się lepiej, niż swoje dzieci.
Mam taką nadzieję ;)