Top 10 tematów na blogach parentingowych

kobieta-prowadzi-blog-parentingowy

O czym może pisać blogerka parentingowa? Oczywiście o dziecku, jego rozwoju, problemach wychowawczych, czyli o szeroko pojętych blaskach i cieniach macierzyństwa. W praktyce jednak okazuje się, że wachlarz tematów poruszanych na blogach parentingowych jest bardzo wąski. Śledząc przez dłuższy czas kilka blogów odnosi się wrażenie, że wszystkie matki myślą o tym samym, tylko wyrażają to innymi słowami.

Im dłużej obracam się w świecie parentingu, tym częściej dostrzegam prawa nim rządzące. Wychwalanie rodzicielstwa przeplatane utyskiwaniem na ciężki żywot rodzica to tylko jeden z głównych nurtów. Zaraz za nim pojawia się budowanie wizerunku eksperta/wyszczekanej blogerki od wszystkiego co związane z wychowywaniem dzieci. Oczywiście wyłącznie w oparciu o własne przekonania, uczucia i doświadczenia, bez akceptacji innego stanowiska. Nie ważne kto ma rację. Nie ważne, że kilka miesięcy wcześniej pisało się coś zupełnie przeciwnego. Ważne, żeby wylać swoje racje, dorzucić chwytliwy nagłówek i zgarnąć ruch na blog.

W zgarnianiu ruchu i przyciąganiu czytelników pomaga najbardziej lista sprawdzonych tematów, które są nieustannie poruszane na blogach parentingowych. Oto lista 10 tematów, które nieustannie nakręcają rodzicielską blogosferę.

10 najczęściej poruszanych tematów na blogach parentingowych

noworodek-tematem-bloga-parentingowego

1. Poród naturalny kontra cesarskie cięcie

Niekwestionowany numer jeden wśród matek, również tych blogujących, to oczywiście relacja z porodu. Najczęściej w formie tekstu, zdecydowanie rzadziej w formie filmu, choć i takie ewenementy się zdarzają. Jako kobieta, która ma na swoim koncie dwa porody i wielokrotnie opowiadała o tym w towarzystwie, doskonale rozumiem potrzebę podzielenia się tymi przeżyciami. Rozumiem również potrzebę słuchania takich opowieści, bo sama będąc w ciąży chłonęłam każdy, nawet najdrobniejszy szczegół dotyczący porodu.

Nie rozumiem jednak porównywania porodu siłami natury i cesarskiego cięcia. Nie rozumiem nazywania tych, które nie parły, matkami gorszego sortu, jakby trud włożony w urodzenie dziecka własnymi siłami cokolwiek zmieniał w człowieku. Niestety, niektórym blogerkom parentingowym brakuje doświadczenia życiowego i nie wiedzą, albo tylko zapominają, że poród to dopiero początek bycia mamą. Bo urodzić dziecko i wychować je na porządnego człowieka to dwie zupełnie różne rzeczy.

szczepienia - baner

2. Szczepienia

Najbardziej drażliwe zagadnienie macierzyństwa. Porusza go każda szanująca się blogerka parentingowa ze względu na ważność i kontrowersje. Tyle tylko, że zamiast merytorycznej dyskusji pod tematem pojawia się kolejny głos z cyklu: „Mnie szczepili, więc też szczepię” albo „Wyczytałam coś w sieci i nie szczepię”. Szczepienia zwykle jak lep na muchy przyciąga innych rodziców, z których każdy argumentuje swoje stanowisko osobistymi przekonaniami i emocjonalnymi argumentami. Efekt? 0% merytorycznej dyskusji, 100% manipulowania uczuciami innych rodziców, awaturnictwa i zamieszania.

mama-karmi-dziecko-piersia

3. Karmienie piersią

Temat poruszany przez wszystkie karmiące piersią blogerki. Pomijany milczeniem przez te, które karmiły dziecko butelką i wiedzą, że jeśli o tym napiszą, to zbiorą cięgi. Podobnie jak w przypadku cesarskiego cięcia, blogerki uwielbiają uświadamiać innym matkom, że mamy butelkowe to żadne mamy. Mleko z piersi jest najlepsze i powinno się nim karmić jak najdłużej – nikogo nie powinien dziwić więc plebiscyt matek bijących wszelkie rekordy długości karmienia piersią.

Równie kontrowersyjna odmiana tego tematu to karmienie piersią w miejscach publicznych. Najlepiej, dla dodania sobie wiarygodności, poprzeć ją kilkoma zdjęciami na Instagramie z cycem wywalonym do obiektywu. Niestety ten delikatny temat, oscylujący na granicy dobrego smaku i obyczajnego zachowania w przestrzeni publicznej, bywa poruszany w sposób budzący sprzeciw. Nawet jeśli się jest wielką zwolenniczką karmienia piersią zawsze i wszędzie.

niemowle-w-czapce

4. Gdzie to dziecko ma czapkę?!

Odwieczny problem obcych zwracających młodym mamom uwagę na spacerze. Doskonale pamiętam, jak się wtedy czułam, ale… dziewczyny, ileż można o tym czytać?!

Ja wiem, że przelewacie na swoje blogi to, co Was boli, ale zróbcie to w jakiś ciekawszy sposób niż pisząc kolejny tekst pt. „Jak mnie wkurza, że obcy ludzie pytają gdzie to dziecko ma czapkę”. Przecież można opisać to w formie żartu, zbierając najzabawniejsze historie innych matek albo wymyślając listę gotowych tekstów rzucanych wścibskim osobom na odczepnego.

stopy-najpopularniejszy-temat-parentingowy

5. Jak ja kocham te bose stópki!

Blogi parentingowe, na których ani razu nie pojawiły się bose stópki dziecka można policzyć na palcach jednej ręki. No dobra, dwóch (uwzględniając astronomiczną liczbę blogujących mam). Pulchne, nieskalane bucikami i odciskami stopy to symbol niewinności, macierzyństwa i błogiego spokoju, który chyba nigdy się matkom-fotografkom nie znudzi. Zresztą nawet nie ma ku temu powodu, bo nie od dziś wiadomo, że bose stopy niemowlaka doskonale zilustrują każdy post.

W tym miejscu mam do Was pytanie. Czy są tu jakieś mamy, których niemowlęce stopy nie kręcą?

Oczywiście poza mną ;)

mama-z-dziecmi-na-hustawce

6. Mama też kobieta

Mama (istota zajęta zaspokajaniem potrzeb rodziny, żyjąca powietrzem, najczęściej widziana w dresie i przetłuszczonych włosach) za sprawą blogów parentingowych dowiaduje się, że może być inaczej. Niesłychane, ale blogerki piszące o wychowywaniu dzieci przypominają sobie, że są również kobietami najczęściej w momentach, gdy do drzwi ich skrzynek mailowych puka firma kosmetyczna. No dobra, nie zawsze tak jest, ale w 90% przypadków się to sprawdza. Niestety.

dziecko-z-gola-pupa-na-plazy

7. Goła pupa dziecka

Temat poruszany głównie przez blogerki parentingowe szukające kontrowersji. Zbulwersowane, nie przebierając w słowach, opisują jak to przed chwilą zobaczyły dziecko przewijane w publicznym miejscu, malucha bez kąpielówek albo kilkulatka publicznie sikającego na trawę.

Zagadnienie ochrony intymności dziecka najczęściej poruszają młode matki maleńkich dzieci, które jeszcze nie decydują same o tym czy będą biegały na plaży w majtkach i nie przeszły jeszcze przez etap odpieluchowywania. Mamy starszych dzieci doskonale bowiem wiedzą, że gdy dziecko się uprze, to nie założy kąpielówek i już. Na dodatek doskonale znają nieposkromioną radość, gdy dziecku uda się zrobić siku na trawkę i zachować przy tym suche majtki. W takich momentach to, że malcowi kibicuje całe osiedle nie ma najmniejszego znaczenia.

mala-dziewczynka-na-hustawce

8. Rodzice na placu zabaw

Rodzice grzebiący w telefonie zamiast zajmować się swoimi dziećmi kontra rodzice siedzący w piaskownicy to zdecydowanie jeden z ulubionych tematów blogosfery parentingowej.
Od kilku już lat jestem stałym bywalcem placów zabaw i niejedno już widziałam. Cudze dziecko biega bez opieki, przeszkadza innym, zabiera Twojemu dziecku zabawki i sypie piaskiem na wszystkie strony? Zamiast układać w głowie kolejny post o wyrodnych rodzicach z placu zabaw, okaż odrobinę zrozumienia i wymyśl zabawę angażującą wszystkie dzieci. Serio, karma wraca i jeśli Ty zrobisz tak dzisiaj, to innym razem, gdy będziesz w potrzebie, inny rodzic zajmie się również Twoim dzieckiem.

O ile jednak łatwiej jest sięgnąć po taki wdzięcznie czekający na blogera temat i opisać go z najwyższym przekonaniem, że tacy ludzie nie zasługują na bycie rodzicami?

blogerka-parentingowa-kura-domowa

9. Jestem kurą domową i dobrze mi z tym!

Posiadanie uśpionych ambicji zawodowych, gotowanie i zajmowanie się dzieckiem to kolejne niezwykle popularne zagadnienie. Takie posty są często udostępniane przez czytelniczki, które żyją z przekonaniem, że ich życiowym powołaniem jest bycie mamą i podając tekst dalej chcą się usprawiedliwić przed całym światem. Pokazać, że ktoś jeszcze myśli tak jak one.

Szkoda tylko, że przy okazji nie zastanawiają się nad tym, że przecież ten tekst ktoś napisał i ten ktoś ma ambicję zostania liderem polskiej blogosfery parentingowej. Ktoś, kto oddaje własne dzieci do przedszkola, zaniedbuje dom i męża, by spełnić własną wizję kariery.

Naprawdę, aby się przekonać ile czasu i wysiłku kosztuje prowadzenie bloga, trzeba samemu się wziąć do roboty. Pisanie o tym jak fajnie być kurą domową i zajmować się domem przez topowe blogerki parentingowe to czysta hipokryzja. Wbrew pozorom one naprawdę nie siedzą i nie pachną tylko ciężko pracują. A na obiad zamawiają gotowe danie od chińczyka albo wystudzone pozostałości po sesji do nowego wpisu kulinarnego.

gluchy-telefon-dwie-kobiety-na-sofie

10. Wielkie halo o nic

Mam tutaj na myśli wszystkie te posty w stylu „X grzechów rodzica, które Ty też popełniasz”, „Jestem wyrodną matką, bo moje dziecko ogląda bajki” albo „Jestem dzieckiem patologicznych rodziców, bo jadłam cukierki”.

Dla przeciętnego rodzica normalne jest, że dzieci jedzą od czasu do czasu słodycze, a wieczorami zasiadają do wieczorynki. Ale nie dla blogerek parentingowych. Przykład? Proszę bardzo!

Wystarczy, by któraś z blogujących mam wrzuciła na Instagrama zdjęcie dziecka pochłaniającego z uśmiechem na twarzy czekoladowe kulki z mlekiem, to zaraz znajdzie się banda blogerek, które uświadomią ją jaki karygodny błąd popełnia. Przez jej niefrasobliwość i lenistwo dziecko będzie w przyszłości walczyło z otyłością, niedoborem witamin, próchnicą i nadpobudliwością. Zupełnie jakby one same wierzyły w te bzdury i nigdy w życiu nie jadły chipsów, nie przekupywały dziecka lizakami i nigdy, przenigdy nie jadły pizzy na obiad.

Według blogów parentingowych, dzieci kochających matek jedzą na obiad wyłącznie zdrowe, bezglutenowe kotlety z kaszy jaglanej i szpinakowe muffiny. Idę o zakład, że całe to pięknie wyglądające „jedzenie” ląduje w koszu zaraz po zakończeniu sesji zdjęciowej. Nieraz próbowałam odtworzyć blogerskie łakocie, stałam przy garach pół dnia, blendowałam, kroiłam i pichciłam, a efekt był taki, że nawet pies tego nie tknął.

Jeśli więc następnym razem zobaczysz, że na blogach parentingowych trwa w najlepsze krucjata przeciwko normalnemu jedzeniu, plastikowym zabawkom godzącym w zmysł estetyczny dzieci czy myciu dzieci zwykłą wodą z kranu (każda szanująca się matka przeciera malca wyłącznie nawilżanymi chusteczkami), to wyłącz komputer i nie daj się zwariować.

 

Na koniec zdradzę Ci jeszcze jeden mały sekret.

lina-ulozona-w-serce

Uwielbiam blogi parentingowe!

Uwielbiam dziewczyny, które je piszą. Podziwiam je za chęć zrobienia w życiu czegoś więcej niż siedzenie w domu, pranie, gotowanie i sprzątanie. Podziwiam je za zapał i wytrwałe rozwijanie swoich umiejętności pisania, fotografowania i ciekawego prowadzenia profili w social mediach. I wreszcie uwielbiam je za to, że każda z nich jest inna. Prowadzą blogi parentingowo-modowe, kreatywne, edukacyjne i wreszcie typowo rodzinne blogi z mnóstwem zabawnych historii wziętych z życia. Każdego dnia pokazują swoim czytelnikom różne odcienie macierzyństwa i zarażają inne mamy swoimi pasjami.

Dziewczyny, jesteście niesamowite!

PS. Nieliczne blogi parentingowe prowadzą ojcowie. Ich blogi są jednak zupełnie inne niż te prowadzone przez mamy. Przede wszystkim pozbawione są one postów na temat sposobu karmienia, porodu i innych jakże nam bliskich spraw, które wymieniłam wcześniej.

Znasz jakiś inny temat, równie często poruszany na blogu parentingowym, który nie znalazł się na mojej liście? Czekam na Twój komentarz.

48 comments

  • Kurczę. W takim razie moj blog nie jest blogiem parentingowym. Zresztą co ze mnie za matka skoro z niektórych z tych zagadnień robię sobie jaja. ;) No ale taki jest u mnie zamysł. Nie pouczam, nie nauczam i nie głoszę prawd objawionych. Piszę, żeby mamuśki (i nie tylko) mogły się pośmiać w przerwach między pampersem a zupką. Czyli w sumie mam blog parentingowo-kabaretowy. ;)

    Reply
  • Ja staram się nie poruszać większości z tych tematów, bo powodują niepotrzebne kłótnie. Jakby po prostu nie można było uszanować decyzję czy sposób życia drugiej osoby… Moje zdanie jest moim zdaniem, ale ktoś inny może mieć przecież zupełnie odmienne. Co więcej ,da się z tym żyć (serio ;) )
    Wyjątkiem jest temat nr 5. Ja nie wiem, co się przestawia w głowie po porodzie. Stópki naszej córeczki działają na mnie zaskakująco intensywnie. Czy ktoś mi wytłumaczy, dlaczego, jak większość mam, głupieję na ich punkcie? ;)

    Reply
  • Takich tematów, które przewijają się na wielu blogach jest mnóstwo, ale jak dla mnie każdy powinien pisać o czym chce, nawet jeśli ten temat został już poruszony na 100 innych blogach. Każdy z nas pisze na swój własny sposób, więc nie ma możliwości, aby powstały dwa identyczne teksty, a to do czytelników należy wybór, co chcą czytać.

    Reply
  • A ja tam piszę o tym o czym mam w daje chwili ochotę, nie patrzę zbyt często na statystyki, bo poza blogiem jednak coś robię w tym domu. Moje dziecko wracając z przedszkola ma obiad i nie widzi mnie przy komputerze, więc w sumie to taka ze mnie blogerka jak koziej pupy mandolina :P

    Reply
  • Ojej nie poruszyłam żadnego z top tematów… Jak teraz z tym żyć? :D Może to dlatego, że mój blog wprawdzie dla mam, ale nie do końca parentingowy ;)

    Reply
  • Cudowna lista, a Twój styl pisania uwielbiam! ♥
    Zrobiłam rachunek sumienia i „niestety” nie poruszyłam wielu z powyższych tematów, więc mam co nadrabiać ;) Już wiem o czym muszę napisać w najbliższym miesiącu, haha! Z tym, że podobno mój blog nie jest „typowym” parentingiem – tak przynajmniej twierdzą moi Czytelnicy.
    Gorzka prawda jest taka, że my-matki często mamy po prostu zlasowane mózgi i nasz świat kręci się wokół dzieciaków i tych 10 nośnych tematów. Gdyby tak nie było, to pewnie nawet nie dałoby się tych blogów nazwać „parentingowymi”, tylko wrzucić do szeroko rozumianej kategorii „lajfstajl”, phi ;)

    Reply
  • To już wiem czemu nie mam dużego ruchu na blogu, nigdy nie poruszyłam wymienionych przez Ciebie tematów :)

    Reply
  • I ja je uwielbiam, ale przeważnie te, które są podobne do mnie, nie te na maksa eko i co krytukuja bo dam dziecku za dużo słodyczy :) Wracam na blogi, ktore lubię , tak jak do Ciebie :) U mnie tylko numer 6 i 9, reszta z twojej listy jest mi obca, chyba dlatego, że nie lubię pisać o tym o czym pisze większość, o tym co modne, a przede wszystkim mam za stare dziecko by pisac o cesarkach czy mleku modyfikowanym :)

    Reply
  • Zrobiłam sobie małe podsumowanie i stwierdzam, że cholera kiepska ze mnie blogerka jak tak ważnych tematów jak 1,2, 3, 4, 7, 8, 10 nie poruszyłam :)
    Ale…. wszystko jeszcze przede mną !

    Ślę buźki :* dobre podsumowanie :)

    Reply
  • Czasem chcę poruszyć tematy, o których piszesz, ale nie mogę, bo patrząc na Internet mam wrażenie, że już wszystko o tym powiedziano. Teraz wiem dlaczego :)

    Reply
  • Kurcze, kiepski ze mnie parenting, bo do żadnego z tych tematów się nie przyłożyłam :/ Ale jak tak to wszystko ładnie zebrałaś to faktycznie jest tych samych tematów w koło macieju kolokwialnie mówiąc „w ciul” :D Ja ostatnio nałogowo wpadam na posty o znienawidzeniu przez matki perfekcjonizmu i konieczności „odpuszczenia” ;)

    Reply
  • Kocham parentingi miłością ogromną i najprawdziwszą! Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Ja odnotowałam jeszcze jeden trend- jeśli jest jakaś okazja/święto/wydarzenie na sto pro pojawi się na ten temat wpis na blogu z nutką rodzinną w tle :D patrz: euro, wielkanoc, dzień matki/tatki/babki/dziadki, kurna nawet sporadycznie o zamachach terrorystycznych coś się znajdzie owiane obawą o bezpieczeństwo :)

    Reply
  • Najfajniejsze przy czytaniu blogów dla mnie jest to, że jeśli coś mnie irytuje, nie czytam!;) Mam również nadzieję, że czytający postępują tak z moimi postami. W swojej „karierze” blogowej może zahaczyłam o punkt 9. Lekko tam drasnęłam temat;)

    Reply
    • Ty się Matka nie liczysz z dwóch powodów:
      1) masz starsze dzieci
      2) masz za dużo dzieci
      Rozterki blogowych matek minęły Ci wraz z wyrośnięciem najstarszego dziecka z pieluch :P

      Poza tym jakoś nie umiem sobie wyobrazić, żebyś pisała o tym, że dzieci powinny chodzić w czapce i ciągnąć cyca do pełnoletności :)

      Reply
      • ;):) Reasumując:) … za dużo dzieci – Nigdy, w sam raz powiedziałabym.
        No i rzeczywiście mam całkiem spory przedział wiekowy między dziećmi i trochę inne spojrzenie na pewne tematy.Pozdrawiam Was serdecznie:)

      • Pisząc, że masz za dużo dzieci miałam na myśli to, że matki jedynaków mają wyimaginowane problemy, które znikają przy kolejnych dzieciach ;)

  • Rewelacyjny wpis! W samo sedno! Jak ja się cieszę, że moje macirzyństwo przypadło na okres bezblogowy i ominęły mnie wszystkie mody na kosze Mojżesza, hiper porady itp. Kierowałam się intuicją i wspierałam doświadczeniem bliskich mi kobiet! No i nie ma ani jednego zdjęcia gołej pupy mojego dziecka w sieci. Na Twój blog trafiłam puerwszy raz ale wszystkie pozostałe blogi parentingowe to po prostu miałka papka, może i przetarta przez nawilżone chusteczki, ale ciągle papka, i to na zlecenie producentów wszystkiego co niezbędne dziecku;)

    Reply
    • Oj, kosze Mojżesza to moi faworyci w wyprawce. Szczególnie gdy zaraz obok blogerka pokazuje przewijak i wychwala jaka to ulga dla kręgosłupa. Mam wtedy ochotę zapytać jak jej kręgosłup znosi schylanie się do tego kosza, ale boję się, że ratując twarz będzie musiała mi odpisać, że używa do niego specjalnego dźwigu dla dziecka ;)

      Myślisz, że naprawdę ich ktoś używa czy to tylko do zdjęć?

      Reply
  • Faktycznie kiedyś tak miałam, ale teraz już mam więcej czasu na rozwój w sferze poza rodzicielstwem i tematyka jest już nieco inna :)

    Reply
  • Najlepszy jest umiar :-)
    Dorzuciłbym jeszcze temat odpieluchowania, a właściwie idealny wiek. Według niektórych 12 miesięcy to już za późno, a dwulatek chodzący w pieluszce to dowód lenistwa rodziców. A dla innych – na wszystko przyjdzie czas i nie ma sensu przyśpieszać tego co naturalne :-)

    P.S. Gorąco polecam blogi parentingowe pisane przez ojców. Znam ich kilkanaście i wielu tematów, które opisałaś wyżej nie znajdziecie. To prawdziwe perełki :-)

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.