Miłość.
Romantyczna kolacja przy świecach, wspólne spacery pod rozgwieżdżonym niebem i długie, niekończące się rozmowy. A przede wszystkim zaś fascynacja drugą osobą – z tym zwykle kojarzy się nam miłość.
Miłość, szczególnie ta pokazywana w amerykańskich filmach, jest piękna. Często idealna.
W prawdziwym życiu miłość nie kończy się jednak na filmowym happy endzie. Życie toczy się dalej.
Zakochani biorą ślub albo po prostu postanawiają razem zamieszkać. Po początkowych kłótniach o wybór papieru toaletowego, rozrzucone skarpetki czy pozostawione na stole widelce, sytuacja zaczyna się powoli wracać do normy. Kłótni jest coraz mniej, a stłamszona codziennością miłość rozkwita na nowo. Romantyczna kolacja zamienia się jednak zwykle w codzienną wieczorną rozmowę o pracy toczoną przy wspólnym stole.
Z czasem pojawia się dziecko. Świeżo upieczeni rodzice, zamiast sobą, są zafascynowani dzieckiem. Patrzą, tulą do siebie to małe cudo i czują jak ze szczęścia rozwijają się im spirale DNA. Totalny odlot. Od tego momentu stają się nowymi ludźmi. Poznają nowe, nieznane im dotąd oblicze miłości. Miłości mimo wrzasków, nieprzespanych nocy, bólu ramion. Miłości rodzicielskiej, która nie zna granic poświęcenia.
Wszystko się zmienia. Romantyczna kolacja przy świecach… Pierwsze skojarzenie: Opiekunka!
A zaraz potem pytanie:
To komu w te Walentynki podrzucamy dzieci?! ;)
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.