STOP terrorowi laktacyjnemu!

Terror laktacyjny – sytuacja, w której zaczynasz odczuwać presję związaną z karmieniem piersią. Masz z nim do czynienia zawsze wtedy, gdy ktoś próbuje Ci wmówić, że mleko matki jest jedynym właściwym pożywieniem dla niemowlęcia i powinnaś dawać mu je jak najdłużej (nawet kilka lat).

Jeśli podczas takiej rozmowy zaczynasz odczuwać wyrzuty sumienia (niezależnie od tego, czy i jak długo karmiłaś dziecko piersią), to weź głęboki oddech i po prostu przerwij rozmowę. Terrorystki laktacyjnej do swoich racji nie przekonasz.

terror-laktacyjny-karmienie-piersiaW czasach, kiedy wiele mówi się o rodzicielstwie bliskości, indywidualnym podejściu do dzieci i wsłuchiwaniu się w ich potrzeby, regularnie trafiam na teksty siejące terror laktacyjny, które przekonują młode matki do traktowania siebie i swoich nowo narodzonych dzieci w sposób jak najbardziej szablonowy. I wiecie co? Mam tego dość!

Zalecenia odnośnie żywienia niemowląt od kilku lat są proste i zrozumiałe: karmienie wyłącznie piersią na żądanie przez pierwsze pół roku życia, żadnego dopajania wodą nawet w największe upały. Po tym okresie BLW (Bobas Lubi Wybór) i ciągnięcie cyca do momentu aż dziecko samo nie powie ci, że to obciach. Jasne?

Tylko wiecie co? Ta cała współczesna filozofia rodzicielstwa rozjeżdża się w różne strony.

Terror laktacyjny a dziecko i jego potrzeby

Czy nikt z tych mądrych ludzi, którzy to wymyślili, nie wpadł na pomysł, że każde dziecko jest inne? Że każda matka jest inna? Jedne lubią mleko mamy ponad wszystko, inne jak tylko spróbują owoców i warzyw to zapominają o mleku. Są matki, które czują się spełnione żyjąc zgodnie z rytmem karmienia i bez żenady rozpinają bluzkę w miejscu publicznym, aby nakarmić swoje maleństwa. Rozumiem i podziwiam to, że takie życie im pasuje. Są jednak i takie mamy, które marzą o szybkim powrocie do normalnego życia, bez konieczności wracania do domu na porę karmienia albo po prostu, z przyczyn od nich niezależnych, nie były w stanie nawet podjąć prób naturalnego karmienia.

Szanujmy butelkowe mamy

Moim zdaniem tym wszystkim kobietom, które karmią swoje dzieci butelką, również należy się szacunek. Serio! Przekonałam się o tym, gdy tylko przestałam karmić piersią i głodne niemowlę zmusiło mnie do wstania z łóżka, pójścia do kuchni i przygotowania mleka. A potem jeszcze, na dokładkę, siedzenia i przytrzymywania mu tej nieszczęsnej butelki… O ileż prościej było się obudzić, sięgnąć po dziecko i wepchnąć mu cyca, a samej odpłynąć w objęcia Morfeusza!

Mom-shaming. Słowo nowe, a zjawisko stare jak świat

Laktacyjna terrorystka radzi: Karm jak najdłużej!

Mój syn uwielbiał normalne jedzenie i po ośmiu miesiącach karmienia piersią bez żalu porzucił moje mleko. Chciał się przytulać, chciał się zaciągnąć mlekiem, ale jak tylko poczuł smak mleka przestawał ciągnąć. W tym czasie byłam bardzo osłabiona i mój organizm, pomimo zażywania witamin, dawał mi coraz śmielej znać, że potrzebuje odpoczynku, więc bez żalu zakończyłam karmienie piersią w dogodnym dla nas obojga momencie.

Terror laktacyjny pomija indywidualne potrzeby kobiet i dzieci. Sprawia, że nawet kobiety karmiące piersią czują się zniechęcone. Rozumiem zachęcanie, uświadamianie i informowanie o tym jak wspaniałym darem matki dla dziecka jest jej naturalny pokarm. Nie rozumiem jednak sytuacji, kiedy kobieta taka jak ja, która z ogromnym poświęceniem i komplikacjami karmiła swoje dzieci piersią przez 8 i 14 miesięcy, czuje się chwilami wyrodną matką. Tak, wyrodną! Bo powinna dłużej, bo za mało karmiła, bo przerwała z własnej wygody itp.

Wiem, że moja decyzja o przerwaniu karmienia była słuszna. Nikomu nie pozwolę powiedzieć, że byłam/jestem złą matką, bo za krótko karmiłam. Co więcej, głośno zaprotestuję, gdy ktoś powie: „Szkoda, że nie karmiłaś go dłużej…”.

Wiecie dlaczego? Bo w nosie mam terrorystki laktacyjne i cytowane przez nie zalecenia specjalistów, które zmieniają się co kilka lat jak w kalejdoskopie. Poprawność polityczna i przepisy, które nakazują podczas reklamy mleka modyfikowanego wyświetlać informację, że mleko matki jest najlepszym pokarmem dziecka, również mnie nie interesują. To, co się dla mnie liczy, to opinia mojego lekarza.

Terror laktacyjny – co na to lekarze?

Często zdarza mi się czytać niepochlebne komentarze na temat pediatrów, neonatologów oraz położnych i… włosy mi stają dęba.

Co więcej, jak się ma ta cała wiedza zdobyta przez młode matki na forach i blogach do ogromu wiedzy lekarza? Czy 6 lat studiów medycznych, kilka lat robienia specjalizacji, setki szkoleń i lata praktyki mają dla Ciebie większe znaczenie niż kilka artykułów niewiadomego pochodzenia, które wyszperałaś w sieci? Niestety często okazuje się, że pani po jakimś tam kursie z laktacji, która prowadzi bloga czy grupę na Facebooku, jest dla młodej matki większym autorytetem niż lekarz. Nie ważne, że nigdy w życiu nie widziała na oczy ani mamy ani dziecka. W końcu jest ekspertem i wie najlepiej.

Smutne, ale prawdziwe…

Ekspertka z grupy laktacyjnej nie ma zawsze rację

To nie prawda, że mój pokarm jest słaby i dziecko trzeba dokarmiać. Mleko kobiety to nie woda i jest dla małego dziecka wystarczającym pokarmem. Lekarz się nie zna!

Ileż razy dane mi było przeczytać podobną wypowiedź na blogu czy grupie poświęconej laktacji? Dziesiątki, jeśli nie setki!

To prawda, że w 99% przypadków mleko mamy jest wystarczającym pokarmem dla dziecka. Pozostaje jednak niewielki ułamek matek, których mleko faktycznie nie dostarcza dziecku wystarczającej ilości składników odżywczych i jeśli lekarz tak twierdzi, że tak właśnie jest w Twoim przypadku, to pewnie ma rację. W końcu to lekarz, a nie znajoma z internetu, bada Twoje dziecko. To on ocenia INDYWIDUALNIE Waszą sytuację, stan dziecka i widzi, gdy dzieje się coś złego.

Co prawda nie ma twardych dowodów naukowych na to, że lekarz ma rację, bo nikt nie badał Twojego mleka pod kątem ilości składników odżywczych. A nawet jeśli by zbadał, to jego marne parametry w większej grupie badanych próbek okazałyby się… nieistotne statystycznie. Pewnie nie wiesz, ale odstępstwa od normy się zdarzają i nikt nie pisze o nich w ogólnych wnioskach z badania, bo są mało istotne. Nikt również nie uwzględnia ich w ogólnych zaleceniach. Zastanów się jednak czy Twoje dziecko zasługuje na to, by jako nieistotny statystycznie przypadek, został zignorowany.

Co zrobisz jeśli Twoje dziecko nie będzie przybierało na wadze i pediatra zaleci podawanie mu mleka z dodatkiem kaszki albo dokarmianie butelką? Zaufasz lekarzowi czy będziesz się upierać przy swoim? Ja zaufałam i nie żałuję, bo dzięki temu mój synek lepiej się rozwijał.

Zanim więc ruszysz do internetu obsmarowywać lekarza, zastanów się czy aby przypadkiem nie kwestionujesz jego opinii tylko dlatego, że powiedział coś, czego nie chciałaś usłyszeć. Może powiedział coś, co było niewygodną prawdą, ale jednak prawdą?

Terror laktacyjny dotyka każdej młodej matki

Kilka lat temu byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji, kiedy młoda mama mająca ogromne problemy z karmieniem stanowczo sprzeciwiała się jednorazowemu dokarmieniu dziecka mlekiem modyfikowanym. To była naprawdę wyjątkowa sytuacja, bo pomimo wielu prób pomocy ze strony położnych i lekarzy podejmowanych przez cały dzień, dziecka do późnych godzin wieczornych nie udało się nakarmić. Personel szpitala, słynącego w okolicy z siania terroru laktacyjnego, stał się ofiarą własnych przekonań, a kobieta rzuciła się z pięściami na położną. Hormony wymieszane z fanatycznym przekonaniem o wyższości mleka naturalnego nad modyfikowanym (wyniesione ze szkoły rodzenia) i kotłujące się w głowie przestrogi, że jak raz nakarmi sztucznym, to koniec z laktacją, sprawiły, że zdrowie dziecka stało się zagrożone.

Ta sytuacja na szczęście dobrze się skończyła, ale czy w ogóle musiało do niej dojść???

NIE. Najprawdopodobniej nie doszłoby do niej gdyby ta młoda kobieta, obok informacji o zaletach naturalnego karmienia usłyszała, że najważniejsze jest dobro dziecka i są sytuacje, kiedy to sztuczne, pełne chemii mleko jest lepszym wyjściem z sytuacji niż zagłodzenie dziecka. Albo kroplówka.

Promuj karmienie piersią, a nie terror laktacyjny!

Doskonale pamiętam moje bardzo trudne początki karmienia piersią i ogromne wsparcie, jakie otrzymałam wtedy od mojej mamy. Problemy z karmieniem piersią widziałam również w szpitalu. Niedoświadczone, obolałe i nieludzko zmęczone młode mamy walczyły ze sobą i dzieckiem o to właśnie karmienie. Po kilku nieudanych próbach dopadało je poczucie beznadziei oraz przekonanie, że nie nadają się na matki.

Dobrze się dzieje, że kobiety te otrzymują potrzebne wsparcie również za pośrednictwem internetu. Źle się jednak dzieje, gdy granica pomiędzy życzliwym wsparciem a sianiem terroru laktacyjnego zostaje zatarta. Pomyśl o tym zanim udostępnisz kolejną grafikę siejącą terror laktacyjny wśród matek albo zaczniesz się obnosić na prawo i lewo z karmieniem piersią. Również Facebook ani Instagram nie są od tego, by zasypywać znajomych wszystkim co znajdziesz na temat laktacji. Zdjęcia karmiących kobiet pominę tutaj milczeniem…

Pamiętaj, że nie każda kobieta na początku swojej przygody z macierzyństwem ma wystarczająco dużo siły, by podjąć trud karmienia piersią. Nawet jeśli uważasz, że młoda mama poszła na łatwiznę podając dziecku mleko z butelki, to zachowaj tą opinię dla siebie. Nie masz prawa sugerować jej, że działa na szkodę swojego dziecka.

Każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej!

terror-laktacyjny-butelka

Jak pokonać kryzys laktacyjny?

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.