Cokolwiek nie zrobisz, zawsze znajdzie się osoba, która powie ci, że robisz coś źle. Taki już los młodej matki.
Zjawisko to nazywa się mom shamingiem i najlepiej ma się na stronach i grupach przeznaczonych dla młodych mam. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego młode mamy nie mają wsparcia w innych matkach?
Hmmm, mam na ten temat pewną teorię. Zacznijmy jednak od dokładnego opisania zjawiska, o którym mowa.
Spis treści
Co to jest mom-shaming?
Mom-shaming to krytyka i przemoc, której doświadczają mamy od innych mam z powodu ich decyzji dotyczących opieki nad dzieckiem albo sposobu przeżywania przez nie macierzyństwa. Najczęściej dotyczy ona karmienia piersią i porodu, ale może dotyczyć także zachowania w ciąży, wyglądu ciała po porodzie, a nawet stanu zdrowia dziecka czy jego wady wymowy.
Mom-shaming to anglojęzyczne określenie bez odpowiednika w języku polskim. Mimo braku polskiej nazwy występuje ono często również wśród polskich mam.
Mom-shaming może przybierać najróżniejszej formy:
- w internecie
Mom-shamingiem nazywamy zwykle zbiorową krytykę jakiejś grupy mam, np. karmiących piersią w miejscu publicznym albo wracających do pracy po urodzeniu dziecka. Ataki te zdarzają się na grupach dla mam, ale też w społecznościach skupionych wokół influencerów.
Czasem atak internautów skupia się na konkretnej osobie, która ma inne zdanie na dany temat niż reszta społeczności. A przynajmniej jej aktywna część, bo reszta boi się narazić i poprzestaje jedynie na czytaniu.
- w realnym świecie
Doświadczają go zwykle młode mamy ze strony „bardziej doświadczonej” części swojej małej społeczności (babci, mamy, teściowej, życzliwej inaczej ciotki czy sąsiadki). Czasem krytyka spada niespodziewanie na młodą mamę ze strony kompletnie jej nie znanych osób, np. kiedy zmienia dziecku pieluchę poza domem.
W języku porozumienia bez przemocy (ang. NVC) matki uprawiające mom-shaming nazwiemy matkami-szakalami. Takie osoby używają w relacjach z innymi ludźmi zawstydzania, poniżania, a także gróźb i kar, aby wpłynąć na ich zachowanie.
Typowa matka–szakal uprawiająca mom-shaming w kontakcie z Tobą:
- uważa, że wie lepiej niż Ty, co powinnaś zrobić, jak podnosić dziecko, jak je ubierać, karmić itd;
- wzbudza poczucie winy z powodu decyzji dotyczącej dziecka, podjętej w dobrej wierze;
- zasiewa obawę, że szkodzisz swojemu dziecku, robiąc coś inaczej niż ona – śpiąc z dzieckiem, za długo/krótko karmiąc piersią albo dając mu do picia coś innego niż zwykłą wodę;
- ocenia rzeczy, na które nie miałaś wpływu, takie jak: poród przez cc, infekcję dziecka;
- ocenia rzeczy, na które masz wpływ, choć tak naprawdę nie powinno jej to obchodzić;
- nazywa Cię złą matką i „użala” się nad Twoim biednym dzieckiem skazanym do końca życia na takich złych rodziców.
Pamiętaj, że każda ocena pozytywna i negatywna jest zła, bo jest… oceną!
Macierzyństwo nie żaden konkurs ani test. Tu nie ma ocen ani jednego właściwego rozwiązania, a każde wyróżnienie równocześnie umniejsza słuszności decyzji innej mamy.
Skąd się bierze mom-shaming?
Pewnie słyszałaś już kiedyś, że oceniające komentarze matek biorą się z siedzenia w domu, nudy, kłopotów w małżeństwie albo odpieluszkowego zapalenia mózgu. Taka choroba oczywiście nie istnieje, ale mogłaś o niej słyszeć, bo wiele tak określa stan, kiedy młodzi rodzice przez 24h/dobę mówią tylko o swoich dzieciach.
Nie lubię tego wyjaśnienia, bo jest ono poniżające i sprawia, że mom-shaming ma się dzięki niemu jeszcze lepiej. Myślenie o kimś, kto sprawia, czuję się gorszą matką (albo gorszą kobietą, pracownikiem czy człowiekiem), jako o gorszym ode mnie jedynie odwraca bieguny i poprawia moją samoocenę, ale poza tym kompletnie nic nie zmienia.
Zmęczenie ciągłą opieką nad dzieckiem, niedobór snu, monotonia połączona z chaosem i burza hormonów – to wszystko sprawia, że młodej mamie brakuje empatii i pewności siebie. To nie dobro obcego dziecka leży jej na sercu, kiedy pisze, że krzywdzisz swoje dziecko wychodząc z domu na zakupy i zostawiając ojca dziecka z niemowlakiem i butelką. To też nie dobro jej własnego dziecka. Powodem jej zachowania jest jej własna potrzeba podbudowania pewności siebie i ukazania się w roli dobrej matki w oczach otoczenia. Zawstydzanie innych nadaje się do tego celu idealnie.
Dlaczego mom-shaming to domena młodych matek?
Ocenianie innych to domena osób, którym brakuje pewności siebie. Młode mamy z całą pewnością należą do tej grupy, co czyni je wyjątkowo podatnymi na mom-shaming.
Na początku macierzyństwa wszystko jest nowe, nieznane i żadna z nas nie wie, co ma robić. Każda, najmniejsza nawet, decyzja związana z dzieckiem jest obarczona wielkim stresem. Tak wielkim, że zrzucają odpowiedzialność za swoje działania na innych stosując ich rady albo sięgają po poradniki ekspertów. Kiedy już odnajdą swój złoty środek, to traktują to jak jedyną słuszną drogę dla wszystkich i za wszelką cenę chcą tą prawdę oświeconą objawić całemu światu. A przecież nie każde dziecko musi lubić kołysanie do snu, tak jak nie każdy z dorosłych lubi kanapki z pastą jajeczną. Choć większość z nas je lubi.
Nie ma nic złego w czytaniu poradników, żeby się doedukować. Zauważyłam jednak, że im bardziej agresywna i niepewna siebie matka, tym więcej poradników przeczytała. Albo blogów.
Mom shaming rani na długo
Znakiem rozpoznawczym mom-shamingu jest to, że osoby go praktykujące nigdy się nie poddają. Są w tym podobne do walczących szakali – kąsają mocno, a kiedy muszą skapitulować wbijają swoje kły tak, żeby ugryzienie bolało nas przez następnych kilka dni. Albo miesięcy. Czasem tym ugryzieniem będzie nazwanie kogoś wyrodną matką bez serca albo krzywdzicielką niewinnych niemowląt.
Inną strategią matki-szakala będzie pełne urazy „rób, jak uważasz„, po którym masz ochotę oddać swoje dziecko rozmówczyni na wychowanie, przekonana, że z Twojej strony spotkają je jedynie niewyobrażalne cierpienia i psychoterapia do końca życia.
Mom-shaming czy troska otoczenia?
Brak pewności siebie u młodej mamy wpływa na jej zdolność empatycznego słuchania. Te kultowe już pytania o czapeczkę czy równie słynne „karmisz?” budzą tyle kontrowersji właśnie z powodu upośledzonej zdolności dosłyszenia prawdziwej intencji pytającego. A gdyby tak spojrzeć na to inaczej?
Za takim pytaniem, komentarzem może się kryć:
- Potrzeba nawiązania kontaktu z dzieckiem
Maluszki budzą zainteresowanie dorosłych, ale trudno z nimi nawiązać kontakt. Może to jest sposób na nawiązanie relacji? Może „karmisz?” to tak naprawdę odpowiednik pytania zadawanego starszemu dziecku „a co dzisiaj jadłeś dobrego w przedszkolu?”. Wiesz, takiego pytania, które się zadaje, kiedy nie wiesz o co zapytać.
- Potrzeba bycia pomocnym młodej mamie
Mając w pamięci jak ciężkie jest życie z maluszkiem, babcie i ciocie chcą pomóc przejmując opiekę nad dzieckiem. Nie pasuje ci to? Powiedz, że doceniasz starania, ale w tej chwili najbardziej potrzebujesz tego, żeby ktoś umył naczynia albo ugotował zupę. Albo popilnował malucha, kiedy ty będziesz pod prysznicem.
- Albo jakakolwiek inna potrzeba, którą młodej mamie przytłoczonej obowiązkami, trudno usłyszeć.
Dlaczego obcy ludzie doradzają młodym mamom?
Zwykle matki słyszą w tych radach zarzut, próbę podważenia ich rodzicielskich kompetencji. Faktycznie, trudno odebrać to inaczej, kiedy obca osoba na ulicy zwraca nam uwagę, że źle ubrałyśmy dziecko. Chciałabym tu napisać, że te osoby naprawdę nie chcę was pouczać, że te uwagi są wyrazem troski o dziecko i słyszycie je, bo troska o dziecko jest większa niż empatia względem was. Sama jednak wiem, że to nie jest prawda.
Kiedyś zdarzyła mi się zabawna historia. Szłam ulicą z wózkiem i jakaś starsza pani zaczepiła mnie mówiąc, że przy dzisiejszej pogodzie powinnam cieplej ubrać dziecko. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować na te słowa, dobiegły do mnie starszaki prześcigające się w skarżeniu na siebie nawzajem.
– Aaaa… to jak pani ma trójkę, to ja się nie odzywam. Sama wie pani jak je ubierać. Przepraszam. Młodo Pani wygląda i myślałam, że to pierwsze dziecko – usłyszałam od nieznajomej.
Po prostu mnie zatkało. Dotarło do mnie, że uwagi obcych ludzi nie muszą być spowodowane negatywną oceną moich (i Waszych) poczynań. Czasem po prostu wyglądamy na osoby młode, niedoświadczone, zmęczone i tak bardzo potrzebujące dobrej rady, że aż trudno im się od tego powstrzymać.
Jak reagować na mom-shaming?
Nie ma jednego, idealnego sposobu reagowania na mom-shaming. W przypadku internetowego mom-shamingu możesz bez trudu opuścić grupę, wyłączyć możliwość komentowania postu, usunąć go albo poprosić o to administratora. Szkoda nerwów na takie afery.
W realu możesz skorzystać z rady. Możesz podziękować za nią i dalej robić swoje. Może też wejść na wojenną ścieżkę i liczyć na to, że Twoja gwałtowna reakcja nie wywoła wielkiej awantury. To ostatnie rozwiązanie najmniej mi się podoba, ale w młodych, zmęczonych i zestresowanych mamach czasem budzi się wściekła lwica, którą bardzo trudno opanować. Sama jej doświadczyłam i nie chciałabym być w skórze tych osób, które wtedy stanęły mi na drodze, więc… nie będę ci prawić morałów.
Nie wstydź się być mamą!
Jedni poświęcają czas i energię, żeby walczyć o wielkie sprawy, drudzy zdobywają ośmiotysięczniki. Matki tymczasem siedzą w domach i czekają aż im dzieci podorastają.
Tak to przynajmniej wygląda w marnych dowcipach. Dlaczego marnych? Bo tego, ile energii, nerwów i sił kosztuje to „siedzenie w domu” wie tylko inna matka. Dlatego właśnie bądźmy dla siebie miłe, doceniajmy się. Klepmy się po plecach, uśmiechajmy się do siebie pokrzepiająco. Nie dokładajmy sobie nerwów, niepewności i lęków, a poczucie winy wystawiajmy za okno ;)
Przede wszystkim zaś pamiętajmy, że jesteśmy najlepszymi matkami dla swoich dzieci, jakie tylko mogły się im trafić.
Spodobało Ci się?
Uważasz, że ten artykuł może być pomocny?
Udostępnij go swoim znajomym. No dalej, nie wstydź się!
Przepraszamy.
Jak możemy poprawić artykuł?
Dziękujemy za przesłanie opinii.