Jak znaleźć czas na pielęgnację związku mając dzieci?

pielegnowanie-zwiazku-dzieci

Związek to ostatnia rzecz, o której myślą młodzi rodzice. Przynajmniej w kontekście pielęgnacji. Mogę się założyć, że kiedy młody rodzic słyszy słowo pielęgnacja, to w jego głowie wyświetlają się po kolei hasła: od pierwszych dni życia, idealne dla dziecka, delikatne i nie wywołuje podrażnień. Czasem jeszcze: testowany dermatologicznie.

Młoda mama prędzej powie do swojego mężczyzny A czapeczka gdzie?! niż A może byśmy wyskoczyli na randkę?. Nie w głowie jej romantyczne uniesienia czy siedzenie w knajpie do północy, bo całonocne balangi to ona ma codziennie.

Tak wygląda życie młodych rodziców i dlatego często nie znajdują czasu na pielęgnowanie związku. Tak wygląda nasze życie od siedmiu lat, a mimo to znajdujemy czas na pielęgnowanie związku.

Troje dzieci, pies, dom, blog i jeszcze ten mąż…

Wieczorem padamy ledwo żywi na kanapę i długo, długo nie mamy siły, żeby się podnieść i pójść spać do łóżka. Czas, który moglibyśmy spędzić razem wymieniamy bezmyślnie na wirtualne pogaduszki na Fejsie, bezsensowne zbieranie zabawek z podłogi (która następnego dnia skoro świt znowu pokryje się klockami), wieszanie niekończącego się nigdy prania, mycie naczyń i kilka innych czynności określanych mianem obowiązków domowych.

Tak mniej więcej toczyło się nasze życie, zanim nie trafiłam na książkę* Pauli Szuchman i Jenny Anderson Ekonomia miłości. To z niej dowiedziałam się dlaczego codzienność zajmuje nam tak dużo czasu, że nie wystarcza go na pielęgnowanie naszej miłości. Z niej też dowiedziałam się jak to zmienić.

* Ostrzegam! To dobra książka dla wyłącznie ekonomistów oraz miłośników racjonalnego, popartego statystką i badaniami podejścia do życia. Pozostali śmiertelnicy zanudzą się przy niej na śmierć. #zieeeewam #jaktopisze 
ekonomia-milosci-ksiazka

Pokusa nadużycia

Przypieczętowanie związku ślubem, dziećmi czy choćby tylko wspólnym mieszkaniem sprawia, że czujemy się pewniej. Niewidoczna pieczęć łączy nas na zawsze. Na dobre i na złe.

Z czasem proza życia przejmuje coraz większe obszary. Randki na mieście są zastępowane przez spacery z wózkiem albo z psem, a romantyczne kolacje przy świecach przez wspólne wieczory na kanapie. Coraz częściej pozwalamy sobie na chwile słabości, dni bez makijażu, tygodnie bez używania maszynki do golenia, miesiące bez randek… Po kilku latach orientujemy się, że z naszej wspaniałej relacji pełnej uniesień pozostały jedynie wspólne westchnienia Ufff… Dobrze, że ten dzień już się skończył!

Dożywotnia gwarancja wspólnego życia sprawia, że zaczynamy nadużywać miłości i wyrozumiałości drugiej osoby. Dbanie o związek schodzi na dalszy plan, a opieka nad dziećmi, prowadzenie domu i praca są doskonałą wymówką. Nawet gdy pojawia się tęsknota za tym, jak ta relacja wyglądała kiedyś, nie potrafimy oprzeć się pokusie wyluzowania, odpuszczenia starań, by znów było nastrojowo i romantycznie.

Kto by się przejmował otoczką, kiedy na kolację i tak znowu będzie odgrzewany obiad albo kanapki z pasztetem (który dzieciaki rozsmarują w dwie sekundy po całym stole)?

A gdyby tak… położyć dzieci spać i dopiero wtedy zjeść w ciszy i spokoju wspólną kolację???

Dobre nawyki

Z całej książki Ekonomia miłości zapamiętałam jedną historię, którą często sobie przypominam.

Pewna para umówiła się, że w ramach odpalania fajerwerków w sypialni, będą szli ze sobą do łóżka trzy razy w tygodniu. Jak tego dokonali? Po prostu udawali się do sypialni zaraz po położeniu dziecka do łóżka, jeszcze przed wspólną kolacją. Chodziło o to, by nie odkładać seksu na później i nie zrezygnować z niego usprawiedliwiając się zmęczeniem, nieskończoną pracą czy domowymi obowiązkami.

Ta prosta zasada nieodkładania na potem i trzymania się ustalonego planu wydała mi się genialna. Pomyślałam, że można ją zastosować nie tylko do seksu, ale do pielęgnowania związku w ogóle. Do wspólnego oglądania filmów, rozmów przy winie, wspólnych spacerów i innych drobnych przyjemności, które umilają ludziom randki.

Wystarczy tylko zadbać o wykształcenie w sobie dobrych nawyków, czyli z wyprzedzeniem ustalić dni, kiedy spędzamy wspólnie czas i pilnować, żeby naprawdę się tego trzymać. Bez wymówek w stylu:

  • Jeszcze tylko umyję ten talerz!
  • Obejrzę do końca ten film i zaraz do Ciebie idę.
  • Jeszcze tylko kwadrans i obiecuję, że wyłączam Fejsa.

Spędzanie wspólnie wieczoru 3 razy w tygodniu praktykujemy z powodzeniem już od kilku lat. Udaje się to dlatego, że po prostu rzucamy wszystko i w umówione dni spędzamy razem wieczór. Z winem albo herbatą. Przy świecy albo przy lampie. Gadamy o filmach i książkach, gramy w nasze ulubione gry, oglądamy seriale na Netflixie. Śmiejemy się, komentujemy, dyskutujemy –  spędzamy ze sobą czas, robiąc RAZEM to, na co oboje mamy w danej chwili siły i ochotę.

W ten sposób, mimo trójki dzieci, psa i bloga, zawsze znajdujemy czas na pielęgnowanie naszego związku.

Randka na mieście to nie wspólny wypad na zakupy!

Pisząc o pielęgnowaniu związku, muszę dodać jeszcze jedną rzecz na temat randkowania po ślubie. Jeśli już uda się Wam urwać z domu taką prawdziwą randkę (nie ważne gdzie, byleby z dala od domu i dziecka), to… nie zabijajcie jej prozą życia. Nie chodzi mi tutaj nieodpartą pokusę uzupełnienia braku snu, który przemienia randkę w kinie w jedno wielkie odsypianie. Wiem, że na to naprawdę niewiele można poradzić…

Mam tutaj na myśli starania, żeby był to czas naprawdę wyjątkowy. Taki w 100% Wasz.

5 zasad udanej randki z mężem (poza domem)

1. Idąc razem do kina w centrum handlowym NIE zaglądaj do sklepu z ubrankami dla dzieci.
2. Siedząc przy stoliku w restauracji NIE zastanawiaj się jakby to było przyjść tam we trójkę.
3. NIE mówcie o dziecku.
4. NIE dzwoń, żeby zapytać jak miewa się Twoja słodka kruszynka.
5. NIE wspominaj o domowych obowiązkach, niezałatwionych sprawach i wkopanych pod łóżko skarpetkach.

Krótko mówiąc: Zapomnij o dziecku, zrób się na bóstwo jak polująca na faceta singielka i daj się na nowo poderwać swojemu staremu😉


#DBAMboKOCHAM

Właśnie przeczytałaś tekst opublikowany w ramach kampanii #DBAMboKOCHAM, organizowanej przez Magdę z Save the Magic Moments i Dagmarę z Socjopatka.pl. Oto kilka słów na temat samej kampanii od jednej z organizatorek.

By miłość trwała wiecznie, nie wystarczy się tylko zakochać. Kochać nie jest czasem łatwo. Szczególnie, gdy życie kopie pod nami dołki, podstawia seksowną koleżankę z pracy, kusi wysokim stanowiskiem z konsekwencjami w postaci nadgodzin, zaskauje bezpłodnością, niezrozumiałym zachowaniem żony po porodzie, wielodzietnością powodującą pernamentny brak czasu i wieloma innymi konsekwencjami powodującymi zapominanie o partnerze.

Dlatego wraz z Dagmarą wychodzimy Wam na przeciw. Mówimy stop. Przyjrzyj się swojej relacji z partnerem. Dołącz do Nas. Powiedz śmiało: #DBAMboKOCHAM

Brzmi znajomo? Znasz te sytuacje z własnego życia? Kliknij w link #DBAMboKOCHAM i przenieś się do magicznego miejsca, gdzie są zamieszczone wszystkie artykuły opublikowane w ramach tej akcji. Odszukaj swoją trudną historię miłosną opowiedzianą przez pozostałe blogerki i przyłącz się do dyskusji. A przede wszystkim zacznij dbać o swój związek.

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.