Jałowa martwica kości pięty u dzieci

– A właściwie, to dlaczego twój syn przestał chodzić na piłkę? Nie podobało mu się? – pyta dobra znajoma.
– Przeciwnie, bardzo mu się podobało! Ale niestety po bieganiu bolały go pięty.
– Aha… Miał niewygodne buty i się zniechęcił?
– Nie. Ma – tu biorę głębszy oddech i wyrzucam to „coś” z siebie na jednym wydechu – jałową martwicę kości pięty.

Mina mojej rozmówczyni jest bezcenna. Widzę, że ma ochotę uciec, żeby się nie zarazić. Ciekawość jednak zwycięża. Jak zwykle.

Jałowa martwica kości – co to takiego?

Najprościej mówiąc, jest to obumieranie kości i chrząstki. Słowo jałowa oznacza w tym przypadku, że przyczyną tego obumierania nie są żadne drobnoustroje. Nie ma zakażenia. Tkanka kostna obumiera sama z siebie.

Jałowa martwica kości zdarza się u dzieci dość często w okresie wzrostu. Zwykle jednak dotyczy ona innych kości – kości udowej i piszczeli. W naszym przypadku mieliśmy do czynienia z martwicą kości piętowej, czyli tak zwaną piętą Haglunda albo też chorobą Haglunda.

Kiedy już wiemy, na czym polega ta choroba, to zwykle pojawia się pytanie:

Dlaczego kość obumiera, skoro nie ma tam zakażenia?

Powodem tego jest szybsze rośnięcie kości niż naczyń krwionośnych, które tą kość odżywiają. Brak dopływu krwi, która transportuje wszystko, co potrzebne do wzrostu i prawidłowego funkcjonowania kości, sprawia, że ona obumiera.

stopy-dziecka-na-podlodze

Objawy martwicy kości pięty

1. Ból, który łatwo przeoczyć

Początkowe objawy choroby można łatwo przegapić. Ból pięty podczas chodzenia czy biegania można tłumaczyć złym obuwiem. Ból po treningu piłkarskim czy po skakaniu na trampolinie łatwo przypisać przeciążeniu stopy.

My również przeoczyliśmy te objawy. Mati od zawsze był ruchliwym dzieckiem. Kochał biegać. Kiedy zasugerowałam mu, żeby nie szedł na trening piłki nożnej z powodu bólu pięty, to przestał się skarżyć i więcej o tym nie wspominał. Narzekanie na ból pięty słyszeliśmy tylko w takich chwilach jak zwiedzanie muzeum albo kiedy wracaliśmy piechotą ze szkoły.

2. Sporadyczne utykanie

Po jakimś czasie zauważyłam jednak, że Mati utyka. Znowu ciężko było mi zaobserwować to utykanie, bo raz oszczędzał prawą, a innym razem lewą nogę. W dodatku starał się nie kuśtykać, kiedy wiedział, że na niego patrzę. Było to tak dziwne, że momentami zastanawiałam się, czy mam zwidy. Tym bardziej że nie umieliśmy tego utykania powiązać z żadnym urazem ani z konkretnymi butami.

3. Badania w porządku

Pozornie wszystko było w porządku. Nogi wyglądały na zdrowe. Nawet od lekarza medycyny sportowej wyszliśmy z zaświadczeniem, że Mati jest zdrowy i może uprawiać piłkę nożną. Pan doktor powiedział jedynie, żeby się mocniej rozciągał przed treningiem, bo ma problem ze skłonem do ziemi.

4. Ból uniemożliwia chodzenie

Widziałam jednak, że coś się dzieje. W swojej desperacji postanowiłam zrobić test-prowokację. Poszłam odebrać Matiego ze szkoły i wracając, poprosiłam go, żeby wziął do plecaka mojego zakupy. Nie był to duży ciężar, ale wystarczyło, żeby trochę bardziej niż zwykle obciążyć nogi.

Po około 250 metrach przyznał, że bolą go pięty i nie da rady dalej iść. Tym razem nie odpuściłam i uparłam się, żeby coś z tym zrobić.

5. Zmiany widoczne w prześwietleniu

Dostaliśmy skierowanie na prześwietlenie pięty, które potwierdziło podejrzenia. Na zdjęciu rtg była widoczna pięta i coś, co wyglądało jak odłupany kawałek pięty. Albo pięta i przyłożona do niej w pewnej odległości łyżka.

Niestety, takie zmiany wykrywalne radiologicznie pojawiają się dopiero po jakimś czasie od wystąpienia pierwszych objawów. Inne badania nie pokazują natomiast żadnych zmian.

Leczenie jałowej martwicy kości piętowej

Skoro mieliśmy diagnozę, naturalnym krokiem było rozpoczęcie leczenia. Zamiast tego jednak zaczęło się konsultowanie i rozpytywanie znajomych ortopedów i fizjoterapeutów.

Ortopedzi mówią, że trzeba czekać, aż kość się sama zregeneruje. Ile? Dwa, może cztery lata. Nikt tak naprawdę nie wie, ale do 16. roku życia problem powinien zniknąć. Do tego czasu należy unikać wszelkiej aktywności, która sprawia ból albo go nasila.

– Koniec z bieganiem, chodzeniem na spacery i skakaniem u kolegi na trampolinie. Tu jest zwolnienie z ćwiczeń na wuefie – usłyszeliśmy.

Były dni, kiedy silny ból w obu piętach (w 60% przypadków choroba dotyczy obu pięt) uniemożliwiał powrót do domu z osiedlowego spożywczaka. Były też takie, kiedy chęć zabawy z kolegami na podwórku wygrywała i Mati trochę pobiegał, a następnego dnia nie mógł postawić stóp na podłodze.

Wtedy zaczęłam rozpytywać znajomych fizjoterapeutów, w jaki sposób mogłabym mu pomóc. Wszyscy zalecali to samo:

  • wkładki pod pięty (takie jak przy ostrogach)
  • sportowe buty do biegania/chodzenia z podeszwą amortyzującą wstrząsy
  • domowe kąpiele lecznicze (z dodatkiem szarego mydła, różnych soli)
  • maści przeciwbólowe
  • leki przeciwbólowe w tabletkach
  • zmniejszające ból zabiegi fizjoterapeutyczne (laser, jonoforeza)

Sposoby, które mogliśmy zastosować w domu, nie działały. Mijał rok, a pięty bolały coraz bardziej. Zdecydowaliśmy się na rehabilitację.

lekarz-bada-dziecko

Fizjoterapia a pięta Haglunda

Do poradni rehabilitacyjnej pojechałam z przekonaniem, że pewnie i tak nam nie pomogą, ale spróbować nie zaszkodzi. Po tym, jak obdzwoniłam już wszystkich znanych mi fizjoterapeutów zajmujących się przede wszystkim rehabilitacją dzieci, byłam przygotowana na zdziwienie. Tak, na zdziwienie. Bo o jałowej martwicy kości udowej czy piszczeli wszyscy słyszeli, ale o pięcie już nie.

Zaczęliśmy od wizyty w gabinecie. Fizjoterapeutka wypytała nas o to, jak długo występują objawy i jaka jest ich intensywność. A potem nastąpiło coś, czego się zupełnie nie spodziewałam. Powiedziała, że miała już kiedyś przypadek takiego chłopca i wie, jak nam pomóc.

Zaproponowała:

1) jonoforezę – przeciwbólowo
2) laseroterapię punktową – przeciwbólowo, przeciwzapalnie i regenerująco
3) magnetoterapię – regenerująco!

Jej zdaniem to właśnie ten ostatni zabieg miał zadziałać wyjątkowo skutecznie u poprzedniego pacjenta i to w nim pokładała największe nadzieje.

Tak naprawdę była to pierwsza osoba od ponad roku, która wiedziała, jak nam pomóc. Czy pomogła? Zdecydowanie tak.

Po pierwszej serii 10 zabiegów poprawa była nieznaczna. Pod koniec drugiej serii ból znacznie się zmniejszył, a młody sportowiec zaczął cicho przebąkiwać o powrocie na boisko. Trzecia seria zabiegów była już bez jonoforezy, bo ból pojawiał się jedynie po chodzeniu i był do zniesienia. Na tych trzech seriach zabiegów zakończyliśmy rehabilitację.

Rok później…

Dzisiaj ból towarzyszący jałowej martwicy pięt powoli odchodzi w zapomnienie. Staramy się oszczędzać nogi, zamiast biegania wybieramy basen albo rower. Dłuższy spacer nie stanowi już problemu, ale o powrocie na boisko piłkarskie nie ma mowy. Bieganie też już nie sprawia tyle frajdy co kiedyś, bo dwa lata unikania ruchu wpłynęły negatywnie na formę.

Odważyłam się i zabrałam Matiego na wycieczkę w Tatry. Poszliśmy z Kuźnic na Halę Gąsienicową (2h marszu), a potem nad Czarny Staw (kolejne 35 minut). W sumie, z przystankami na obiad i podziwianie przyrody, dreptaliśmy po górach prawie 9 godzin. Zrobiliśmy w tym czasie prawie 30 tysięcy kroków. I co? Bolało go wszystko. Wszystko poza piętami.


Napisałam o tym, żeby podzielić się naszą historią i skutecznym sposobem leczenia. Nam choroba zabrała dwa lata życia. Przez dwa lata choroba miała wpływ na całą rodzinę. Nie mogliśmy iść razem na długi spacer ani wybrać się do muzeum. Wybieraliśmy więc obiekty blisko parkingu, z jak najkrótszą trasą do przejścia.

W tym czasie wielokrotnie przeszukiwałam internet po polsku, angielsku i niemiecku. Szukałam badań naukowych, artykułów na zamkniętych forach medycznych i nigdzie nie trafiłam na nic więcej poza „proszę nie chodzić i czekać aż samo minie”.

Mam nadzieję, że dzięki temu artykułowi nie będziecie skazani na czekanie na samoistną poprawę.


Źródła

[1] Jałowe martwice kości – przegląd literatury, praca z 2015 roku

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.