Wakacje z dzieckiem – jak uniknąć kłopotów


dzieci na walizkach

Zwiedzanie z dzieckiem ma swoje blaski i cienie. Podobnie zresztą jak zwiedzanie Polski, bo wiadomo – pogoda w Polsce jest kapryśna, tak samo szkrab przechodzący bunt dwulatka. Ani się z tym dogadać, ani to opanować… I do tego nigdy nie wiadomo co też za chwilę wymyśli.

Do czasu gdy nie miałam dzieci ciągnęło mnie w świat. Marzyłam o dalekich podróżach, odkrywaniu nieznanych mi dotąd krajów i wystarczyło mi zaledwie kilka godzin żeby przygotować wszystko co trzeba do wyjazdu. Wymagania też miałam niewielkie, bo wystarczył mi jakiś dach nad głową i miska ciepłej wody do umycia. Nocowanie pod namiotem? No problem! Podróż samochodem na Krym? Jak najbardziej! Dwutygodniowa objazdówka w ciemno po Rumunii z mamą? Ale czad! Nawet na wymianę do Francji się wybrałam, choć francuski znałam na tyle, że umiałam się przedstawić (no dobra, tu lekko przesadziłam, ale płynnie to ja wtedy tylko dukałam).

Podróże z dzieckiem

Schody pojawiły się dopiero gdy pojawił się Mati. Najpierw nie chciało się nam nigdzie ruszać, bo ledwo ogarnialiśmy najbliższą przestrzeń wokół siebie. Potem zapragnęliśmy podróży, wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do rodziny do Rzeszowa. Pożałowaliśmy pomysłu jak tylko okazało się, że Mati ma chorobę lokomocyjną i rzyga bez przerwy, a leki nie działają. Gdy już znaleźliśmy lekarstwo na nudności i wybraliśmy się do Grecji w podróż samolotem. To okazało się, że upał działa na niego jeszcze gorzej niż samochód.

Podróżowanie z małym dzieckiem do najłatwiejszych nie należy. Szczerze podziwiam tych, którzy wybierają się z kilkumiesięcznym niemowlęciem w kilkunastogodzinną podróż do Japonii czy Australii. Na upartego ja też dałabym radę, ale nie mam sił przez to wszystko przechodzić. Znudzone, wrzeszczące niemowlę na moich kolanach nie mieści się jakoś w moim wyobrażeniu podróżowania. Choć podróżowanie bywa męczące, to nie może być ono udręką. W końcu chodzi tu o fun, a nie umartwianie. Szczytem naszych wyczynów podróżniczych pozostaje zatem Polska albo wakacje samolotem w wersji all inclusive przy basenie – z doświadczenia wiem, że tam moje dzieci są najszczęśliwsze i nie śmiem im tego póki co odbierać.

Wszystko, co należałoby zabrać w podróż z dzieckiem można wyczytać w Internecie lub poradniku o rodzinnym podróżowaniu. Są tam opisane bajery do samochodu typu karuzele, podkładki do rysowania i uchwyty na tablety, bo o zwykłych książeczkach i przytulankach wspominać nie trzeba. Propozycje gier słownych dla nieco starszych szkrabów też można bez trudu znaleźć.

Biada temu, kto nie przyswoi sobie całej tej wiedzy, bo zemsta nudzonego dzieciaka dopadnie go szybciej niż myśli.
Wrzask, odpinanie pasów w foteliku i wiercenie się połączone z zaplątywaniem się w pasy to tylko przedsmak przyjemności. Potem zaczyna się mega-wrzask, histeria i awantura rodzinna gotowa, bo rodzic-kierowca chce mieć spokój, a rodzic-poskramiacz nie jest w stanie zrobić absolutnie nic.

Jadąc na wakacje z dzieckiem trzeba uzbroić się w cierpliwość, a wszelkie ambitne plany zobaczenia super interesującej wystawy czy zwiedzenia największych atrakcji turystycznych w okolicy schować do pudełka od zapałek i podpalić. Zobaczycie tyle, na ile dziecko wam pozwoli. Musicie przyjąć jego dyktaturę, o ile nie chcecie skończyć jak sfrustrowany gremlin narzekający na wszystko po kolei.

Czasy gdy byliście sami odeszły w niebyt. Teraz jeżeli chcecie mieć udane wakacje i choć trochę odpocząć, musicie wrzucić na luz i wykombinować jakby tu zająć dziecię tak, aby wam w leniuchowaniu zbytnio nie przeszkadzało.

Nasze rady czyli jak uniknąć problemów:

Zwiedzajcie na zmianę

W najlepszym razie dziecko zatrzyma się w muzeum przy pierwszej gablocie i nie ruszy się dalej. W najgorszym będzie się darło jak obdzierane ze skóry przez całe grupowe zwiedzanie pałacu z przewodnikiem, a Wy będziecie musieli wytrwać do końca. Zaliczyliśmy obie wersje wydarzeń i przeżyliśmy. Łatwo i przyjemnie nie było, więc nie radzimy Wam tego próbować.

Wody, wody dla ochłody

W czasie upalnej pogody szukajcie ochłody przy najbliższym zbiorniku wodnym.

Równie dobrym rozwiązaniem jest jednak pozostanie na miejscu i taplanie się w ogrodowym baseniku. Dzieciak będzie wniebowzięty, a Wy będziecie mogli spokojnie poczytać książkę albo się poopalać. Bez obawy, że dzieciak się utopi – wyławianie dryfującego Matika z morza zaliczyliśmy już dwukrotnie. Przyjemne to to nie było, mało nie dostaliśmy zawału i nie chcielibyśmy przeżyć tego jeszcze raz. Niestety tak to już jest, że przychodzi fala i zmiata dzieciaka z brzegu. Nieważne jak blisko jesteś i jak szybko reagujesz – jeżeli dziecko nie boi się wody i nie ucieka z plaży na widok morza, to możesz mieć pewność, że prędzej czy później fala dopadnie i Twoje dziecko.

Nosidła są super

Niestety pod warunkiem, że to nie Ty nosisz swoje dziecko przez kilka godzin…

Zwiedzanie czy chodzenie po górach samo w sobie jest męczące. Z 10 kilogramowym grzejącym obciążeniem jest bardzo męczące. A gdy Twoje dodatkowe obciążenie się zmęczy i zacznie marudzić, to masz przechlapane. Czasami jednak nawierzchnia (zabytkowe uliczki z kocimi łbami, parki narodowe) nie pozwala na komfortowe pchanie wózka bez ryzyka uszkodzenia małego pasażera i w takich wypadkach nosidło okazuje się niezastąpione.

Po kilku takich wyprawach zdecydowaliśmy, że jednak wybieramy inny kierunek. Za dużo nerwów, krzyku i noszenia ciężarów.

Zapomnij o zdrowym jedzeniu

Jeżeli nie masz Termomixa, a nie chcesz spędzić na gotowaniu i zmywaniu większej części swojego urlopu, to zabierz ze sobą zupy w słoiczkach. Sklepowa zupa będzie lepsza niż ta podawana w niejednej restauracji. Przy okazji nie będziecie zdani na łaskę głodnego dziecka czekając na realizację zamówienia.
W wakacje wrzuć na luz i daj dziecku spróbować frytek, gofrów i zapiekanek. Przez 2 tygodnie takiego jedzenia nikt jeszcze nie umarł, a Twoje najedzone dziecko nie będzie przynajmniej marudziło.

Zamawiając obiad w restauracji stawiamy zwykle na pewniki, które nasze dzieci zjedzą – podwójną porcję ziemniaków, zupę pomidorową czy pizzę. Nie zamawiamy pierogów, kotletów i ryb, bo choć w domu Tygrysiaki za nimi przepadają, to w restauracyjnym wydaniu raczej nie są nimi zainteresowane. Nie dziwię się, bo na posypane zieleniną pierogi utopione w omaście też nie mam ochoty.

Kup przewodnik dla rodzin z dziećmi

Przewodniki rodzinne są super! O ile oczywiście są dobrze opracowane. Polecam szczególnie te przewodniki, które zawierają informacje o atrakcjach turystycznych dla dzieci (najlepiej z podziałem wiekowym), napisane z myślą o dzieciach lokalne legendy i informacje praktyczne dla rodziców (czy w dane miejsce lepiej zabrać nosidło zamiast wózka, gdzie można nakarmić kaczki). Przewodniki dla rodzin z dziećmi to również świetne źródło informacji o lokalnych festiwalach i imprezach cyklicznych dla dzieci.

My traktujemy je zazwyczaj jako źródło inspiracji i posiłkujemy się internetem, bo wiadomo, że informacje dotyczące godzin otwarcia czy cen biletów mogły ulec zmianie.

Przegląd przewodników rodzinnych

Przegląd przewodników Polska z dziećmi

1. Polska z dziećmi. Przewodnik turystyczny.

Od lat niezastąpiony w naszych podróżach po Polsce. Zawiera mnóstwo przydatnych informacji o godzinach otwarcia muzeów, trasy dojazdu i podpowiedzi czym zainteresować dziecko w danym miejscu. Do tego znajdziecie w nim mnóstwo zdjęć, które z całą pewnością zmotywują dzieci do dalszej podróży.

Niestety nie udało mi się go znaleźć w żadnej internetowej księgarni, ale jakbyście znalazły go gdzieś w księgarni, to kupujcie bez zastanowienia, bo naprawdę warto! Namiary na ten przewodnik znajdziecie klikając w link z tytułem ;)

2. Polska z dzieckiem. Rodzinny przewodnik dla zmotoryzowanych.

Mam kilka pozycji z tej serii w swojej domowej biblioteczce i muszę przyznać, że są bardzo przydatne. Zamiast głowić się nad dojazdem i liczyć na nawigację, która nierzadko wywozi nas w pole, lepiej zdać się na przewodnik dla zmotoryzowanych. Jak to zawsze w przypadku zmotoryzowanych bywa, najcenniejsza informacja po dojeździe na miejsce dotyczy parkingu. Dla rodziców marudzących pociech szukanie parkingu w upale to istna mordęga, dlatego ten przewodnik z całą pewnością znajdzie się w moim samochodzie zanim gdziekolwiek pojedziemy.

3. Tatry z dzieckiem.

Świat należy do odważnych, a Tatry należą do odważnych rodziców. Osobiście uważam, że moje tygrysiaki są jeszcze za małe na łażenie po górach, ale już nie mogę się doczekać kiedy wyruszymy całą rodziną na szlak turystyczny. Póki co pozostaje mi jedynie marzyć, marzyć i… planować przyszłe górskie wyprawy przeglądając rodzinny przewodnik po górach.

4. Polska z dzieckiem. Przewodnik dla całej rodziny. [Pascal]

Ten przewodnik polecam szczególnie ze względu na bardzo rozbudowaną część poradnikową dotyczącą podróży z dziećmi. Co zabrać ze sobą do jedzenia na czas podróży? Jak zwiedzać żeby cała rodzina była zadowolona? Gdzie najlepiej zaplanować noclegi podróżując z niemowlęciem? Wszystkie odpowiedzi na te i inne pytania, nurtujące rodziców wybierających się z dziećmi na aktywne wakacje, znajdziecie właśnie w tym przewodniku.

Znajdziecie tam coś jeszcze – mnóstwo krótkich, ale za to ładnie ilustrowanych legend, które z pewnością zaciekawią Wasze pociechy. Was zresztą też. Sama je sobie podczytuję wieczorami na wakacjach, więc wiem co mówię (tzn. piszę). ;)

5. Polska z dzieckiem. Rodzinny przewodnik.

Tabela największych atrakcji dla dzieci i mnóstwo dodatkowych informacji dzięki którym nic, co mogłoby zaciekawić każdego małolata, wam nie umknie. Ogrody zoologiczne i botaniczne, parki i aquaparki, kolejki górskie i leśne, okazałe ruiny i zabytkowe pałace, a nawet planetaria – wszystko to może się znaleźć na trasie Waszych wojaży. Jestem przekonana, że zdziwicie się ile w Polsce mamy do zobaczenia.

Dodatkowym ułatwieniem w planowaniu podróży będzie informacja dla dzieci w jakim wieku przeznaczona jest dana ekspozycja, bo jak każdy doświadczony rodzic wie… w pewnym wieku to nawet na Disneyland się jest jeszcze za małym ;)

Mam nadzieję, że tym wpisem pomogłam Wam choć trochę.
Teraz Wasza kolej – pomóżcie innym go znaleźć dzieląc się nim :)

 

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.