7 zasad rozwiązywania domowych konfliktów

poklocone-rodzenstwo-siedzi-plecami-do-siebie

Różne konflikty, różni uczestnicy – a mimo to każdy konflikt można rozwiązać jedną i tą samą metodą. 

Na początku przygody z komunikacją bez przemocy (nvc) łatwo wpaść w pułapkę stosowania jej jako nowego sposobu wpływania na innych. Takie rozumienie komunikacji bez przemocy jest również formą przemocy, bo nie służy zaspokojeniu potrzeb obu stron, ale tylko jednej z nich. To zaś prowadzi albo do pogłębienia konfliktu albo chwilowego zawieszenia go. Tymczasem celem nvc jest osiągnięcie trwałego porozumienia.

Oto moja ściąga rozwiązywania konfliktów zgodnie z założeniami porozumienia bez przemocy. Możesz z niej korzystać. Stworzyłam ją w oparciu o warsztaty prowadzone przez Marshalla Rosenberga, żeby mieć jego wskazówki zawsze pod ręką i móc się nimi posiłkować w razie potrzeby. Miło mi będzie, jeśli z niej skorzystasz. A jeszcze milej, jeśli podzielisz się nią z innymi.

Porozumienie bez przemocy zakłada, że:

  • wszystko, co robimy, robimy z chęci zaspokojenia jakichś potrzeb (fizjologicznych: odpoczynku, snu, jedzenia lub psychicznych: bycia kochanym, odczuwania bliskości, bycia wysłuchanym)
  • każdy człowiek ma takie same potrzeby jak inni – dzięki temu łatwiej nam zrozumieć drugiego człowieka
  • różnimy się sposobami zaspakajania tych potrzeb – przez to trudno nam zrozumieć innych ludzi
  • wszyscy jesteśmy sobie równi – nie ma wygranych i przegranych, dobrych i złych, godnych nagrody i potępienia

1. Opisujemy sytuację

Oddzielamy nasze myśli i oceny od tego, co się wydarzyło. Opisujemy suche fakty. Trochę to przypomina opisywanie eksperymentu na maturze z biologii czy chemii, gdzie w obserwacjach trzeba było napisać: „Roślina zwiędła”. Dopiero we wnioskach można było już nieco poszaleć pisząc: „Roślina zwiędła ponieważ potrzebuje wody, a eksperymentator jej nie podlał”. Obserwacja to samo stwierdzenie faktu, tego co widzimy. Wszystko inne jest oceną.

Obserwacja Ocena
Na podłodze są ślady błota. Możesz to posprzątać? Znowu nie wytarłeś butów! Ile razy mam ci przypominać o wycieraniu butów? Czy Ty w ogóle wiesz do czego służy wycieraczka?

 

Słyszę, że jesteś bardzo zdenerwowana. Powiesz mi, co cię tak zdenerwowało? Przestań się wydzierać jak wściekła smoczyca!

Nie możesz spokojnie powiedzieć o co ci chodzi?

Nie mówimy: „To Twoja wina” bezpośrednio ani pośrednio. Nie rzucamy oskarżeń. Nie szukamy winnego i nie oceniamy. Co się stało, to się nie odstanie – wiadomo. Zwykle można to jeszcze naprawić. Trzeba skupić się na działaniu, a nie na szukaniu winnego.

Rozlał się kompot? No trudno. Nic się nie stało. Bierzemy ręcznik papierowy, kosz na śmieci i sprząta po sobie i po kłopocie, yyy… tzn. po kompocie.

Po co się o to kłócić?

2. Okazujemy empatię

Jeśli druga strona czuje się zrozumiana i doceniana, to łatwiej jest jej wysłuchać tego, co chcesz jej powiedzieć.

Pokazanie, że rozumiesz uczucia i potrzeby drugiej osoby sprawia, że staje się ona spokojna o własne interesy. Nie musi się już wykłócać, przekonywać do swoich racji i podkreślać swojego cierpienia. Ty już to wiesz i ona wie, że Ty wiesz. Nie wystarczy jednak powiedzieć, że rozumiesz. Potrzebne jest konkretne nazwanie jej stanu.

Pomocne w tym jest zdanie:

Czy czujesz się <uczucie>, bo <potrzeba>?

  • Czy czujesz strach, bo obawiasz się, że młodsza siostra uszkodzi twoją lalkę i nie będziesz mogła się nią więcej bawić?
  • Czy jesteś zdenerwowana, bo chciałabyś mieć pewność, że twoje zabawki są bezpieczne i nikt ich nie ruszy?
  • Jesteś zdenerwowany, bo chciałabyś zjeść coś, co ci lubisz? Czujesz, że zmuszam cię do zjedzenia zupy, która ci nie smakuje?

Czasem łatwiej jest najpierw nazwać uczucie, a potem przejść do znalezienia niezaspokojonej potrzeby, która je wywołała:

– Widzę, że jesteś rozdrażniony. Czy tak?

<odpowiedź twierdząca>

– Czy jesteś głodny? Śpiący? Zmęczony? Jest ci za gorąco?

3. Mówmy o swoich uczuciach

Kiedy już mamy nawiązaną pierwszą nić porozumienia, przystępujemy do zawiązania drugiej nitki – uzyskania zrozumienia dla naszych uczuć i potrzeb. W tym celu używamy tego samego sformułowania i na koniec prosimy o powtórzenie tego, co druga osoba usłyszała.

Opowiadanie o swoich uczuciach powtarzamy do skutku, to znaczy do momentu, aż nie uzyskamy pewności, że zostaliśmy dobrze zrozumiani.

4. Przedstawiamy nasze potrzeby

Emocje są sygnałami, którymi organizm daje nam znać, że coś spełnia jego potrzeby albo nie. Rozdrażnienie, złość, smutek to oznaki tego, że czegoś nam brakuje. Musimy sobie zadać pytanie o jaką potrzebę chodzi.

Odgłos odbijanej piłki może mi przeszkadzać, bo:

  • potrzebuję spokoju (mam migrenę, a uderzenia potęgują ból)
  • obawiam się zniszczeń (boję się, że piłka odleci na bok i rozbije mój ulubiony wazon)

5. Rozwiązujemy konflikt

… a właściwie to konflikt sam się rozwiązuje poprzez zaspokojenie potrzeb obu stron.

Wróćmy do poprzedniego punktu – określenia własnych potrzeb. W pierwszym wypadku moje potrzeby będą zaspokojone, kiedy dzieci i pies znajdą sobie spokojne zajęcie albo wyjdą na podwórko. W drugim przypadku wystarczy schować wazon i inne tłukące się przedmioty, aby bezpiecznie kontynuować zabawę.

To prosty przykład, którym chcę pokazać, że w zależności od potrzeb można znaleźć różne rozwiązania, a najważniejsze jest uświadomienie sobie czego nam tak naprawdę brakuje.

Określenie potrzeb pozwala uniknąć potencjalnych konfliktów

W naszym domu zawsze razem ustalamy kiedy i co będziemy robić. Traktujemy się po partnersku, bierzemy pod uwagę preferencje każdego członka rodziny i staramy się spiąć wszystko w całość.

Konsultowanie każdej decyzji z dzieckiem jest mało efektywne i może przytłaczać je ciężarem odpowiedzialności. W końcu to nie dziecko, a my – rodzice – jesteśmy odpowiedzialni za organizację naszego życia. Jednak zapytanie dziecka co chce się dziś założyć, co będzie jeść na kolację lub wybór albo chce iść do kina czy na basen daje maluchowi mnóstwo radości. Otrzymuje w ten sposób poczucie wpływu na otaczającą rzeczywistość i informację, że jego zdanie jest ważne.

Wspólne planowanie i podejmowanie decyzji uczy dzieci dostrzegania potrzeb innych, przez co będą w przyszłości bardziej skłonne do współpracy, a mniej do zaostrzania konfliktów. Pokazujemy, że obok są inni ludzie, którzy też mają swoje potrzeby i pragnienia. Możemy je wziąć pod uwagę nie rezygnując z naszych potrzeb albo zmusić kogoś do ustępstwa ryzykując konflikt.


W zasadzie to tyle, jeśli chodzi o to, co mówił Marshall Rosenberg o rozwiązywaniu konfliktów w duchu porozumienia bez przemocy. Od siebie dorzucam jeszcze dwa punkty, które pomagają mi w radzeniu sobie z nieporozumieniami w domu.

6. Konflikty rozwiązujemy na bieżąco, ale nie na gorąco

Na bieżąco znaczy możliwie najszybciej. Nie za tydzień, nie za pół roku i nie wtedy, kiedy przyjdzie drugi rodzic. Teraz, już.

Nie na gorąco – nie wtedy kiedy jesteśmy wzburzeni, spieszymy się dokądś, jesteśmy głodni albo nieprzytomnie zmęczeni. I nie wtedy, kiedy mamy obok siebie szerszą widownię, która z miłą chęcią doleje oliwy do ognia. Lepiej odpuścić niż dopuścić do awantury przy rodzinny obiedzie, gdzie szybko zapominamy o potrzebach dziecka i z całej siły chcemy pokazać jakimi jesteśmy wspaniałymi rodzicami.

Z tego powodu nigdy nie idziemy spać skłóceni i nie kładziemy dzieci spać za karę. Takiej kary nie stosowało się w moim domu i nie wyobrażam sobie jak koszmarnie musi się czuć dziecko zostawione za karę w łóżku, pozostawione na całą noc ze swoją złością w kierunku rodzica/ów. Nic tak nie psuje mi humoru z samego rana jak wspomnienie wieczornej kłótni, która nie została do końca wyjaśniona.

Co robię w sytuacji, gdy dziecko jest śpiące i rozdrażnione do tego stopnia, że nie można się z nim dogadać? Przytulam, ściskam i tulę pomimo płaczu i szarpania. Co z tego, że jest rozzłoszczone i niemiłe? Ja też czasem taka jestem i wtedy najbardziej czego potrzebuję, to właśnie pogłaskania, przytulenia. No, może wcześniej potrzebuję jeszcze chwili na ochłonięcie w samotności.

7. Nie narzucamy rozwiązań dzieciom

Dzieci potrafią się same dogadać, trzeba im tylko pomóc przedstawić ich potrzeby. Wystarczy wytłumaczyć najważniejsze kwestie, gdy awantura wisi na włosku.

Nie wtrącaj się za szybko między kłócące się dzieci, by miały szansę zobaczyć, co rozwiązuje konflikt, a co nie. Nie narzucaj im własnych rozwiązań. Powstrzymaj w sobie chęć wkroczenia do akcji, gdy czujesz, że przyjęte przez dzieci rozwiązanie nie odpowiada temu, co Ty uważasz za słuszne. Okaż każdemu empatię, pomóż wyrazić potrzeby i nic więcej nie rób. Pozwól im testować.

brat i siostra godza sie przybijajc żółwika

Jak nauczyć nvc wiecznie kłócące się rodzeństwo?

Dzieci są fenomenalnymi obserwatorami. Naśladują swoje autorytety, dlatego warto każde zmiany zaczynać od siebie. Kiedy komunikacja bez przemocy stanie się Twoim naturalnym sposobem komunikacji, one także zaczną ją stosować.

To może Cię zainteresować

Przeczytaj też moją osobistą opowieść o tym jak zapobiegłam wielkiej awanturze w moim domu stosując komunikację bez przemocy i skupiając się na potrzebach każdego dziecka.

Czy ten artykuł był pomocny?

Przepraszamy.

Jak możemy poprawić artykuł?

Dziękujemy za przesłanie opinii.